środa, 4 czerwca 2014

Aiden 9.

- Nie, nie jestem uzależniony od nudy. Po prostu nie miałem ochoty wychodzić na miasto przez ostatnich kilka tygodni.
Aiden uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze. Trzymając telefon przy uchu bazgrał coś na kartce, leżącej przed nim na biurku. Kamila, koleżanka z klasy, bardzo chciała wyciągnąć go z domu, lecz jej argumenty słabo do niego trafiały.
Dziewczyna była niezwykle urocza i miała żar w spojrzeniu, lecz Aiden nie potrafił pozbyć się obaw zwianych z przyszłością. Niedawną przeszłością. W każdej osobie widział zagrożenie. W każdym znajomym i nieznajomym doszukiwał się ukrytych chęci. Mijając na ulicy obcych, patrzył na nich tak, jakby chciał zajrzeć im w głąb duszy. Świdrował każdego wzrokiem i starał się wniknąć w ich aurę by przekonać się o tym, kim naprawdę są.
Nie miewał nawet przebłysków tęsknoty za normalnym życiem, bo nie pamiętał już jak ono wyglądało. Jego świat runął brutalnie, kiedy stracił rodziców i nie potrafił go odbudować. Chociaż stwierdzenie: nie potrafił, było o tyle błędnym, że on po prostu nie starał się nawet nic z tym zrobić.
- Aiden? Aiden, żyjesz tam?
Z zamyślenia wyrwał go głos koleżanki.
- Tak, oczywiście. Tylko zastanawiam się, po co wkładasz tak dużo wysiłku w wyciągnięcie mnie na spacer, skoro i tak skończy się na tym, że się zdenerwujesz i rozłączysz?
- Ależ ty jesteś denerwujący.
Dokładnie tak jak przewidział chłopak, Kamila rozłączyła się bez pożegnania. Aiden wzruszywszy ramionami, odłożył telefon na biurko i przyjrzał się swoim bazgrołom, jakie powstały podczas rozmowy. Tu kreska, tam kreska, tu zawijas, tam trójkąt. Właściwie nie znalazł tam nic ciekawego. A przynajmniej nie zauważył tego. Kartka została schowana pod blok rysunkowy a chłopak zabrał się za szkicowanie projektu na kolejne zajęcia z historii. Miał zamiar udowodnić nauczycielowi, że nawet zwykłym ołówkiem można oddać niezwykłość miejscowej katedry. Nie musiał nawet posiłkować się zdjęciami. Doskonale znał ten budynek, pamiętał każdy szczegół.
Ledwie jednak zaczął, do drzwi jego mieszkania rozległo się łomotanie. Tak, łomotanie, bo pukaniem tego się nazwać raczej nie dało.
- Jasna cholera! – warknął, odkładając ołówek i wstając z krzesełka.
- Nie zgadłeś. To tylko ja i kilka pojemników z chińszczyzną.
Kiedy tylko chłopak otworzył drzwi do mieszkania wpadła Kamila z uśmiechem niczym supermodelka z okładki najbardziej poczytnego pisma o sposobach na szczęśliwe życie.
- Kobieto… - niemal jęknął, schodząc jej z drogi by nie zostać przez nią wkomponowanym w ścianę.
Kamila nic sobie nie robiła z marnych protestów Aidena. Zrzuciła buty zaraz za progiem nie zwróciwszy nawet uwagi na to gdzie poleciały i w jakim miejscu teraz się znajdują. Obeszło ją to. Nie miała czasu na takie drobiazgi, kiedy w jej rękach stygło tak dobre jedzenie.
- Nie wzięłam pałeczek, bo wiem, że masz do nich dwie lewe ręce, więc jeśli nie chcesz jeść palcami, radzę ci zajrzeć do kuchni, zanim postanowisz zrobić mi piekielną…
Dokładnie tyle usłyszał Aiden, nim zniknął w kuchni i niczym posłuszny chłopczyk wyciągnął z szuflady dwa widelce.
- Czy ty, chociaż raz, możesz posłuchać mnie dokładnie i ze zrozumieniem i..
- To jest świetne! Nawet wiem gdzie ten pomnik stoi – Kamila chyba nie miała w zwyczaju słuchania do końca wypowiedzi swojego rozmówcy. Stała właśnie przy biurku Aidena i oglądała kartkę, którą chłopak zabazgrał podczas ich rozmowy.
- Skończyłaś? – Skoro jego wypowiedź została przerwana, to nie widział on powodu, dla którego miałby być na tyle grzecznym by nie przerywać dziewczynie.Zabrał z jej ręki kartkę i zamiast niej wcisnął widelec.- To bazgroły. Nie potrafię słuchać cię bez zajęcia dla swoich rąk, bo musiałbym rzucić telefonem wiec bazgram.
Z każdym kolejnym słowem mówił coraz wolniej i coraz ciszej. Patrzył z niedowierzaniem na kartkę. Przecież, kiedy widział ją niedawno była pokryta jedynie bazgrołami. Skąd nagle to? Jakim cudem jego bezwładna bazgranina ułożyła się w posąg Upadłego Anioła?
- Aiden, jesteś blady jak ściana. – Dziewczyna odłożyła widelec na biurko i złapała go za ramiona, potrząsając nim delikatnie.- Aiden? Hej, ziemia do lotnika!
- Boże…
Chłopak wypuścił kartkę z ręki. Poleciała na dywan i spoczęła na nim miękko, rażąc swoją zawartością. Teraz, kiedy patrzyło się na nią z góry, rysunek był jeszcze lepiej widoczny, wyraźniejszy. Upadły Anioł ze starego cmentarzyska zdawał się szykować do powstania. Autor obrazka stał jak skamieniały i wpatrywał się w kartkę. Kamila, nie bardzo wiedząc o co chodzi, zabrała dłonie z ramion chłopaka i pochyliła się by podnieść kartkę.
- Zostaw! – Aiden złapał ją gwałtownie za rękę i wyprostował. – Nie ruszaj. To tylko śmieć.
- Wiesz co? Może przez telefon pozwolę sobie wciskać taki kit, ale na żywo ci nie wychodzi.
Dziewczyna z wyraźnym oburzeniem wyszarpnęła rękę z uchwytu chłopaka i usiadła na kanapie z morderczym spojrzeniem utkwionym w gospodarzu. Zaciśnięte usta aż pobielały jej od siły, z jaką je ściskała. Chłopak jęknął wymownie i przysiadł obok niej, nadal obserwując rysunek.
- Kama, to nie tak – zaczął ostrożnie. – Nie chcę wracać do rzeczy, jakie się wydarzyły. Nie chcę w to nikogo wciągać. Wystarczy, że ja nie potrafię uwolnić się od przeszłości.
- Rozumiem, Aiden. Tylko, że kiedy widzę jak się miotasz, jak twoim życiem kieruje przeszłość, o której milczysz, szlag mnie trafia. Aż mam chęć przerzucić cię przez kolano.
- Dobra, zrozumiałem. Jesteś niewyżyta seksualnie sadystką i najchętniej widziałabyś mnie zakutego w dyby z tyłkiem wystawionym na twoje razy.
- Głupi jesteś! – Dziewczyna uderzyła go w ramię z całej siły, jaką posiadała. – Głupi i wredny. Jak zawsze próbujesz odwrócić moją uwagę rozmową o pierdołach.
- Bo nie ma o czym rozmawiać, Kamila. – Aiden rozmasował ramię, krzywiąc się przy tym dość szpetnie. – Skąd ty masz tyle siły, dziewczyno?
- Z chińskiego żarcia – Z racji tego, że znała ona doskonale przyjaciela, nie ciągnęła tematu, tylko odpuściła. I tak nie dowie się niczego więcej. Była tego pewna. – A teraz odkupisz swoje winy i podasz mi porcje, bo ten cios zużył ponad połowę mojej energii życiowej.
Chłopak uśmiechnął się z ulgą. Nie chciał poruszać tematów związanych z cmentarzem i cieszyło go zrozumienie ze strony Kamili. Jednak temat sam się o siebie upomniał.
Kiedy tylko Aiden podszedł do biurka by zgarnąć z niego jedzenie, zamarł w bezruchu. Na blacie, tuż obok pudełek leżał jego rysunek. W pokoju zrobiło się niemiłosiernie zimno, a jego serce rozszalało się w rytmie, którego nawet wybitny perkusista nie byłby w stanie wystukać. Miał wrażenie, że świat zatrzymał się w miejscu, zlodowaciał. Pomieszczenie wypełniły kłęby pary, wydobywającej się z ust chłopaka i szronem, który osiadał na wszystkim. Była tak niska temperatura, że oddech zamarzał w powietrzu, opadając na dywan srebrzystymi kryształkami. Aiden wiedział, co to oznacza. Znał to uczucie, lecz dawno już nie odczuwał go tak mocno. W pokoju znajdował się duch. Zabłąkana dusza, szukająca z nim kontaktu. Nie była to jednak zwykła dusza. Sprawiając, że pokój zmieniał się w komorę kriogeniczną, dawała znać, że jest potężną, posiadającą ładunek negatywnej energii duszą, nieprzybywającą w czysto neutralnych zamiarach.
Nastolatek wstrzymał oddech i odwrócił się bardzo wolno w stronę koleżanki. Otuliła się ramionami i patrzyła na niego z niezrozumieniem.
- Klimatyzacja ci szwankuje? – zapytała, dygocąc z zimna.- Czy tylko mi jest tak zimno?
- Myślę, że… - Aiden nie patrzył na Kamilę. Nie był w stanie skupić na niej spojrzenia, kiedy tuż za nią pojawiła się postać kobiety o czerwonych włosach i umazanej krwią twarzy. – Myślę, że klima. Tak, zdecydowanie chłodniej się zrobiło.
Wiedział, iż dziewczyna nie jest w stanie zobaczyć tego co on. Zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli będzie zachowywał się dziwnie w jej mniemaniu, to nie skończy się to dobrze. Zaczną się pytania, podejrzenia, polemika. Nie chciał tego. Nie tyle dla siebie, co dla niej. Z drugiej strony, widząc determinacje na półprzeźroczystej twarzy zjawy, zdał sobie błyskawicznie sprawę z powagi zagrożenia, jakie niosła jej wizyta.
- Zacznij jeść a ja zobaczę co się stało, dobrze? – Podał dziewczynie pudełko z jedzenie i posłał zjawie ostrzegawcze spojrzenie. – Może przy okazji zrobię herbaty?
Kamila przytaknęła kiwnięciem głowy i zabrała z rąk chłopaka jedzenie. Aiden chciał jak najszybciej wyjść i zabrać ze sobą ducha. Marzył, by znaleźć się z nim z dala od koleżanki. Niestety, zabłąkana dusza miała inne plany. Nastolatek zobaczył jak przeźroczyste, mgliste palce kobiety przesuwają się po włosach Kamili. Bał się poruszyć. Bał się odezwać lub zrobić cokolwiek, by nie prowokować istoty do kolejnych ruchów. Ona jednak nie czekała na zachętę czy prowokację. Wyraźnie bawiła się lękiem Aidena, karmiła się nim, łaknęła go. Wplatała palce we włosy dziewczyny i szczerzyła zęby w krwawym uśmiechu. Jej wyblakłe oczy były pełne nienawiści i okrucieństwa. Nawet będąc duchem, potrafiła rozpościerać wokół aurę zła.
- Nie idziesz? – Kamila, nieświadoma tego, co dzieje się tuż za nią, popatrzyła na wahającego się chłopaka z lekkim uśmiechem. – Propozycja herbaty zabrzmiała jak obietnica raju, więc…
Aiden wymusił uśmiech. Rzucił ostrzegawcze spojrzenie zjawie za plecami dziewczyny i wyszedł. Musiał choć starać się zachowywać naturalnie, jeśli nie chciał przestraszyć Kamili. Drżącymi rękoma przygotował kubki i wrzucił torebki z herbatą. Podczas gdy woda się grzała, on zastanawiał się co zrobić, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Jego umysł pracował jak oszalały.Przeanalizował z trzydzieści możliwych scenariuszy, zanim usłyszał pyknięcie czajnika, lecz nie wymyślił niczego, co dawałoby mu stuprocentową pewność, że pozbędzie się zjawy bez niepokojenia Kamili. Postanowił więc poczekać cierpliwie aż dziewczyna wyjdzie i dopiero wtedy nawiązać kontakt z astralnym gościem.
- Malinowa – oznajmił wchodząc do pokoju i stawiając na biurku kubki z parującym płynem.
- Świetnie, bo zmarzłam jak szlag. Sprawdziłeś może klimatyzacje?
Dziewczyna siedziała na kanapie okryta kocem i rozcierała sobie ramiona. Zjawa kobiety nie zniknęła. Nie oddaliła się nawet o cal od Kamili. Dziewczę marzło, bo duch otulił ją swymi przeźroczystymi ramionami i gładził po twarzy, uśmiechając się złowieszczo. Aiden skrzywił się na ten widok. Jego chłód nie dotykał aż tak bardzo. Eteryczna kobieta potrafiła najwyraźniej władać odczuciami żywych, gdyż Kamila była niemal sina z zimna, podczas gdy chłopak czuł przyjemną temperaturę.
- Tak, sprawdziłem, faktycznie się przyblokowała, ale naprawiłem, więc powinno się za chwilę zrobić znośnie – Aiden postąpił o krok w stronę koleżanki i sięgnął po przewieszoną przez oparcie krzesła koszulę. – Może zarzuć jeszcze to na siebie.
Zamaszystym ruchem zarzucił na ramiona Kamili swoją koszulę. Materiał przeleciał przez siedzącą z tyłu zjawę nie czyniąc jej nic złego. Kobieta roześmiała się bezgłośnie a jej usta poruszyły się w rytm słów, jakie chłopak usłyszał w swym umyśle: „Marna próba. Marna i dziecinna. Narażasz swoją dziewczynę na niebezpieczeństwo głupi chłopaku. Tak bardzo pragniesz by poznała mój świat?”. Widmowe dłonie przesunęły się na szyję Kamili. Szczupłe palce otoczyły krtań w uścisku. Kamila zaniosła się kaszlem, zakrywając usta i łapczywie łapiąc powietrze.
- Dość! – Chłopak wrzasnął przerażony i złapał Kamilę za nadgarstki, podrywając z kanapy i zamykając w ochronnym uścisku. – Dość, powiedziałem – Wycedził przez zęby, kiedy dziewczyna w jego objęciach straciła grunt pod nogami i zwiotczała. – To ode mnie czegoś chcesz. Ona nie ma z tym nic wspólnego.
Słowa Aidena skierowane były do widma, ale jego spojrzenie spoczęło na Kamili, którą podniósł i położył ostrożnie na posłaniu. Zgarnął z jej twarzy kilka kosmyków i okrył ją kocem.
- Nie powinno cie tu być. Nie powinnaś wchodzić w moje życie, jeśli nie mam na to ochoty – wysyczał przez zęby, piorunując spojrzeniem zjawę. – Czego chcesz?
Widmowa dama roześmiała się w głos. Oczywiście poza chłopakiem nikt nie był w stanie usłyszeć tego śmiechu, gdyż dźwięczał on boleśnie w jego umyśle.
- Jestem duchem, prawda? Gdybyś jeszcze tego nie zauważył nadęty dupku, jestem duchem a twoim obowiązkiem jest wysłuchanie mnie – Jej słowa dźwięczące w umyśle medium były ostre i wyprane z pozytywnych emocji. Chłopak miał wrażenie, że każde kolejne wbija się w jego skroń milionem igieł. – Mało obchodzi mnie to, czy masz na to ochotę. To przez ciebie nie mogłam nadal pozostać nieśmiertelna.
Usta kobiety wykrzywiły się w uśmiechu. Nie był miłym i pełnym ciepła gestem. Miał w sobie grozę, ból, chłód. Był przesycony nienawiścią do świata. Kiedy czerwień jej warg zdawała się hipnotyzować Aidena jego spojrzenie padło na kły, które błysnęły bielą pomiędzy nimi.
- Nie jesteś duchem…
Chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dziwnie teraz wygląda. Stał osłupiały i wpatrzony w usta kobiety, marszcząc czoło i przechylając głowę niczym zaciekawione kocię.
Astralna postać nagle przestała się śmiać. Jej nastrój zmienił się tak szybko, że Aiden nie był w stanie na niego zareagować. Uniosła ręce, których palce ułożyła w śmiercionośne szpony i ruszyła z impetem w stronę medium. Zawyła, niczym strzyga prowokowana do ataku. Otworzyła usta a oczy zaszły jej czerwienia. Była wściekła. Spostrzeżenie chłopaka wytrąciło ją z równowagi i sprowokowało do gwałtownej reakcji. Miała mord w oczach i zdawała się być niepowstrzymana. Nie było mowy o litości czy opanowaniu. Kamila miała sporo szczęścia, pozostając teraz nieprzytomną. Jak nic, umarłaby ze strachu gdyby zobaczyła jak widmo pędzi z furią na Aidena. Umarła, lub nabawiła się urazu psychicznego na całe życie. Aiden nie miał szansy na reakcję. Atak był tak gwałtowny, ż, mimo iż zjawa niewiele mogła mu zrobić sama wizja krzywd, jakie chciała mu zafundować, powaliła go na podłogę.
Chłopak zacisnął powieki i skulił się przyklejony do ściany. W jego głowie rozległo się wycie złości i żalu. Zjawa nie była w stanie panować nad sobą na tyle, aby dała rade zrobić mu fizycznie krzywdę.
- Co znaczy, że nie jestem duchem? – odezwała się po chwili, gdy uspokoiła się odrobinę a Aiden zdołał otworzyć oczy i spojrzeć na nią.
- Nie możesz nim być. Nie ty.
Chłopak zaczął podnosić się z podłogi, bacznie obserwując kobietę i raz za razem zerkając w stronę nadal nieprzytomnej przyjaciółki.
- Co znaczy ‘nie ty’? Dlaczego nie ja. Nie mam materialnego ciała, nie panuje nad światem realnym… Czym w takim razie jestem skoro nie duchem?
- Nie wiem – przyznał szczerze i przeszedł przez widmo, zaciskając dłonie w pięści i przymykając na chwilę oczy.
Nie robił wcześniej takich rzeczy, więc nie miał pojęcia, czego się spodziewać. Chłodu? Rażenia prądem? Bo czego można spodziewać się, kiedy człowiek przechodzi przez twór niematerialny?
- Wiem tylko, że duchem być nie możesz. Nie byłaś człowiekiem przed czasem gdy stałaś się tym, czym jesteś teraz. Nie mylę się, prawda?
Przyklęknął przy łóżku, na którym leżała Kamila i ułożył dłoń na jej czole. Nie patrzył na kobietę. Nie chciał jej oglądać. Wolał zająć myśli stanem przyjaciółki i skupić się na niej zamiast na kimś, kto z sobie tylko znanych przyczyn najchętniej pokroiłby go na kawałki i rzucił na pożarcie szczurom.
- Nie byłam.
Kobieta spuściła z tony. Docierało do niej ze faktycznie stan, w jakim się obecnie znajduje nie jest normalny dla istot jej pokroju. Przesunęła się w stronę łóżka i zawisła nad nim uważnie wpatrując się w Aidena.
- Pomożesz mi? – zapytała o wiele łagodniej niż wcześniej.
- A dlaczego miałbym to zrobić? – Chłopak najwyraźniej nie miał zamiaru tak po prostu zapomnieć o jej zachowaniu. – Kamila nadal jest nieprzytomna a moje serce niemal nie wyskoczyło mi z piersi. Dlaczego miałbym ci pomagać?
Zjawa milczała wpatrzona w oczy chłopaka, które właśnie świdrowały jej mglista postać na wskroś. Było jej głupio za wcześniejsze zachowanie. O ile oczywiście można tak określić emocje istoty takiej jak ona.
- Chcę znów żyć, Aiden.
Smutne słowa rozbrzmiały w głowie chłopaka. Kiedy jednak otworzył on usta, żeby odpowiedzieć cokolwiek na stwierdzenie kobiety, ta rozpłynęła się w powietrzu. W pokoju zaczęło robić się cieplej. Kamila nabierała rumieńców a Aiden, czekając na powrót przyjaciółki do przytomności, uświadamiał sobie z ogromna mocą, że przeszłość znów załomotała do drzwi jego spokojnego życia.
Kamila nie miała pojęcia co się stało. Kiedy w pełni odzyskała siły pożegnała się z przyjacielem i mając sprzeczne odczucia co do relacji chłopaka na temat jej omdlenia, wróciła do domu.
Aiden wiedział, że nadeszła chwila powrotu do wspomnień. Wiedział, że nie uchroni się już od świata, do którego wracać nie chciał. Wampirze wojny nagle powróciły. Ciarki biegały mu po plecach, kiedy pomyślał, że znów wrócą obawy. Że ponownie w każdym napotkanym człowieku będzie dopatrywał się bezwzględnego krwiopijcy. Nie chciał takiego życia. Nie chciał raz jeszcze przeżywać śmierci ludzi, których bardzo polubił. Niestety, to właśnie w takim okrutnym świecie żył. Był jednym z głównych bohaterów mrocznego świata i bardzo dobitnie udowodniła mu to wizyta zjawy. Przekaz był jasnym i klarownym znakiem, że rzeczywistość staje się dla niego znów tajemnicza, chłodna, zła. Nie ustrzeże się od powrotu do chwil pełnych grozy i niebezpieczeństwa. Musiał odwiedzić cmentarz. Musiał wrócić do kamiennego anioła i spojrzeć mu wprost w puste, chłodne oczy. Musiał stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, jakie starał się zamknąć w okowach przeszłości. W głębi duszy wiedział przecież, że nie ustrzeże się przed tym i że kiedyś to wszystko do niego wróci, mimo usilnych wysiłków by się od tego odciąć.
Przeszłość nie pozwala tak po prostu o sobie zapomnieć. Słowa, które wypowiedziała widmowa kobieta były dla niego przerażające. Chciała żyć! Ale czy życiem można nazwać wieczne błąkanie się po świecie i szukanie kolejnej ofiary? Nie, dla niego to nie mogła być pełnia życia. Dla niego stan w jakim znajdowały się wampiry był rodzajem wegetacji, kary za błędy i pokuta za niegodziwości. Gardził tymi istotami a mimo wszystko zakochał się w jednym z nich. Mimo wszystko traktował wampira, któremu pomagał jak swego najlepszego przyjaciela, jak kogoś, z kim może porozmawiać o tym co go dręczy. Pogadać o błędach przeszłości i błędach przyszłość, jakie zamierza popełnić. W oczach Cypriana widział to, czego nie widział u żadnego człowieka. Chciał się do niego przywiązać, bardzo chciał. Niestety los postanowił inaczej. Dlatego postanowił zapomnieć.
I co mu z tego przyszło?
Powrót.




1 komentarz:

  1. Witam,
    ciekawe o co chodzi z tym posągiem tego anioła, bo ponownie go namalował, buu jest mi smutno, ze Cyprian nie żyje....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń