niedziela, 23 marca 2014

Grand - Rozdział 23.

- Och – westchnął Ferez głęboko, kiedy jego uczeń zasiadł na kamieniu. To był bardzo inspirujący widok, który aż prosił się o odzwierciedlenie na jakimś obrazie. Bynajmniej nie czuł się jakimś panem i władcą, aby narzekać na to, co miał zamiar zrobić. Nie przepadał za wodą, choć był czystym do bólu człowiekiem i nie miał zamiaru się w niej moczyć, kiedy nie było to konieczne. – Wyglądasz uroczo, wiesz? – mruknął, podchodząc bliżej, nieco od strony pleców chłopaka, aby móc po nich przejechać dłonią.
Teraz widział je dokładnie i wcale Grand nie wyglądał z bliska, jak jakieś chuderlawe i bezsilne stworzenie, choć pewnie nie miał okazji tego oglądać w lustrze. Nagrodą samą w sobie dla niego była możliwość dokładnego poznania ciała swojego ucznia, a że przy okazji chciał mu sprawić jeszcze inną przyjemność, to wyszło samo z siebie. Zmoczył materiał w wodzie solidnie, aby nasiąknął cieczą i zapachem ziół, po czym przyłożył do karku młodego i pozwolił, aby ciepłe woda spłynęła gładko po jego plecach, a zaraz po tym, aby poczuł, jak i materiał ociera się o jego skórę.
- Gdybyśmy byli w zamku, byłoby nam łatwiej. Może następnym razem wezmę z akademii, jakąś balie na wodę? – wymruczał Ferez z półuśmiechem na ustach, kiedy nabierał kolejną porcję wody i tym razem moczył nią ramiona chłopaka.
Grand przymknął powieki już w chwili, kiedy poczuł na plecach dłoń mistrza. Dotyk był delikatny, kojący. A przyjemność potęgował unoszący się aromat z kociołka. Przeciągnął się nieznacznie i pochylił głowę do przodu, gdy mężczyzna ułożył na jego karku przyjemnie ciepły kompres. Tego mu było potrzeba. Relaksu, jaki dawało ciepło wody i dotyk mistrza. Miał wrażenie spokoju i odprężenia, czując jak ciepłe strugi płyną mu przez plecy. Wiedział, że gdyby była balia, przyjemność byłaby większa, ale czy wtedy dostałby również dotyk męskich dłoni? Zamruczał cicho, przechylając głowę na bok i zerkając przez ramię na Fereza.
- Jeszcze trochę i weźmiesz na barki całą akademię, by ją tu przytaszczyć i ustawić na polanie miast naszej groty – odezwał się młody po kilku chwilach.
Nie zwrócił uwagi na to drobne słówko, które wcisnął przed grotę. Jakoś samo wskoczyło w jego wypowiedz, a że nie raziło go specjalnie swą obecnością, pozwolił, aby pozostało i nie czepiał się samego siebie za takie określenie. Skupił się na mistrzu i na tym co wyprawiały jego dłonie. Skupił się na zniewalającym zapachu ziół i na przyjemności, jakiej mu dostarczały.
- Mam nadzieję, że ci dobrze – mruknął kusząco Mistrz wprost do ucha swego ucznia, kiedy nachylił się z nową porcją wody, aby przesunąć materiałem po ramionach i po obojczykach.
Nadal stał z tyłu, więc musiał się odrobinę przychylić, aby sięgnąć dalej do piersi Granda. Nie chciał zmieniać tej pozycji, bowiem mógł się przytulić do wilgotnych pleców swojego ucznia i zrobił to z niemałą przyjemnością, po chwili jednak znów się odsuwając, aby wziąć kolejną porcję wody. Każdy skrawek ciała, który dosiągał, został obficie zmoczony wodą i ‘wymyty’, jeżeli można było to nazwać myciem.
Chłopak znieruchomiał, kiedy poczuł jak jego mistrz tuli się do niego. Nie, żeby mu to przeszkadzało, lecz sam fakt iż znalazł się tak blisko i w objęciach mężczyzny, który jawnie mówił o tym jak bardzo Grand go pociąga, powodował u niego swego rodzaju lęk przed nieznanym i niespodziewanym. Nie bał się tego, że mistrz rzuci się na niego jak kocisko na zdobycz, nie. Raczej chodziło o to jak mogło zareagować jego ciało. Bał się, że się wycofa, a mężczyzna odbierze to jako przytyk do swojej osoby. Nie chciał go ani stracić ani urazić. Nie chciał też poczuć się źle ze świadomością, że czegoś od niego oczekiwano, a on zawiódł.
Przyszła niestety kolej na miejsca, których Mistrz nie był w stanie dopieścić z obecnej pozycji i przeszedł nieco od przodu. Uśmiechnął się pod nosem delikatnie, przyglądając się młodemu przez chwilę, nim przesunął gałgankiem po jego brzuchu i po pierwszym udzie. Nie mógł sobie też odmówić, aby nie spojrzeć na przylegający materiał gatek, w bardziej strategicznych miejscach. Zrobiło mu się względnie gorąco na ciele, ale zignorował to uczucie. Przyglądał się jednak twarzy chłopaka, kiedy przykucnął i ujął jego nogę w swoją dłoń.
- I nie, nie przyniosę tu całej akademii. Zabiorę cię kiedyś do niej po prostu, ale dopiero za jakiś czas – zdecydował, nadal nie podnosząc głosu wyżej niż do dosłyszalnego pomruku.
- Nie obiecuj mi takich rzeczy, dobrze? Nie obiecuj mi czegoś, co może być niemożliwe niezależnie od twoich chęci.
Grand nie mówił z wyrzutem, tylko stwierdzał. Wiedział, że tak właśnie może się stać. Wszak to nie jego nauczyciel prowadził Akademię, nie on był tym, który wydawał pozwolenia i zakazy. Chłopak nie spodziewał się, że będzie mu dane kiedykolwiek zajść w mury akademii, nie oczekiwał tego. Jeśli do tego dojdzie, będzie szczęśliwy, ale jeśli nie, nie będzie mu żal, bo prawdę mówiąc pojęcia nie miał, co tam się znajduje. Nie interesowało go to aż tak, aby się w tym zagłębiać.
- Przyjemnie – Uśmiechnął się do mistrza, gdy ten pojawił się przed nim i rozpoczął mycie jego ciała z przodu. Nie mógł zaprzeczyć, że było to mile. – Ale czy to nie ja powinienem wykonywać takie czynności względem ciebie?
- Sądzisz, że gdybym wiedział, że coś może być dla mnie niemożliwe, to bym ci to obiecywał? Zaproszenie cię do murów akademii jest dla mnie, jak najbardziej możliwe. Chyba, że Rektor przeklął mnie już w myślach, że mu nie grzeję wieczorami łóżka. I mam na myśli tylko grzanie – powiedział powoli Ferez, zabierając się za drugą nogę. Trochę się musiał wyciągnąć w stronę kociołka, ale nie groziło to utratą równowagi. Z cierpliwością godną psa, dopieszczał skórę chłopaka centymetr po centymetrze, a kiedy padło pytanie, uśmiechnął się do niego z czułością. – I dlaczego uważasz, że powinieneś wykonywać te czynności względem mnie? To żadna ujma, to czysta przyjemność, widzieć na czyjejś twarzy zadowolenie. Ani ze mnie egoista, ani ze mnie wielki pan, ale to nie zmienia tego, że owszem będziesz mi się mógł kiedyś odwdzięczyć – Uśmiechnął się jeszcze szerzej i uniósł obie nogi Granda w górę. – Potrzymaj je tak chwilę, żeby się nie ubrudziły nim wyschną – poprosił, głaszcząc przez chwilę jeszcze jedną z łydek swojego ucznia i wstał, żeby przygasić ognisko.
- Obawiam się, że moje mięśnie brzucha nie są aż tak silne, bym mógł tak wisieć jakoś bardzo długo…
Młody niemal jęknął, starając się utrzymać nogi w wyznaczonej pozycji. Nie był to jakiś specjalnie trudny wyczyn, ale jednak wymagał nieco wysiłku. Chłopak uśmiechał się, wspierając się dłońmi o kamień i zerkał na mistrza. Po chwili podkurczył nogi tak, że nie miały możliwości dosięgnięcia do ziemi i zaczął machać nimi nucąc nieskładną melodię. Wyglądał trochę jak chłopczyk, któremu mama kazała długo siedzieć i czekać na obiecane słodycze, które miał dostać tylko, jeśli jego nóżki pozostaną czyste. Odchylił się przy tym trochę w tył, a jego głowa zwisła tak, że teraz zamiast mistrza, ślepia chłopaka patrzyły na migoczące w górze pierwsze gwiazdy. Nawet nie wiedział, że zrobiło się już aż tak późno.
- A kiedy nadejdzie chwila odwdzięczenia się? – zapytał, choć nie podniósł głowy i nadal wpatrywał się w ciemniejące niebo. Poczuł się tak beztrosko, że z ogromną łatwością przychodziło mu zachowanie godne chłopczyka, a nie młodego mężczyzny.
Ferez zalał ognisko resztką wody z kociołka, a rękawy koszuli, które służyły za myjkę rozwinął i rozwiesił na obrzeżach naczynia, które było jeszcze ciepłe. Do rana powinny wyschnąć. Zabrał też pochodnię z ziemi, aby zanieść ją na swoje miejsce i zgarnął ubrania Granda, czego jednak myśliciel nie mógł dostrzec.
- Kiedyś, kiedy polubię długie moczenie się w wodzie – odparł mistrz w zastanowieniu.
Tak. Dla niego nawet takie mycie było zbyt długim posiedzeniem w wilgoci, choć nie raz i nie dwa musiał znosić gorsze warunki, chociażby pogodowe, gdzie nie miał możliwości ucieczki przed wodą. Wrócił z pustymi rękoma nim minęły dwie minuty i nie pytając o zdanie nikogo, a w szczególności samego zainteresowanego, porwał Granda na ręce, aby go zanieść do jaskini, do łóżka.
- To jeszcze nie koniec przyjemności – zamruczał wesoło. Wszak po coś miał buteleczkę z niezidentyfikowaną zawartością przy sobie, prawda? Niemniej chłopak mógł dostrzec, że jego ubrania leżały na łóżku, czy raczej spodnie, a on sam wylądował w bardzo miękkiej pościeli, której kołdrą został przykryty. Ferez chwycił w dłoń spodnie i podał mu je. – Ubierz się, nie będę patrzył, ale musisz mi oddać bieliznę, żeby wyschła.
Grand zapadł się w miękkie łóżko z widoczną przyjemnością i satysfakcją. Aż mu się zakręciło w głowie od różnicy, jaką poczuł między swoim posłaniem, a łóżkiem, które jak mniemał i tak nie było najlepszym z łóżek, będących na wyposażeniu Akademii.
- Jak miękko... – jęknął, zakrywając się kołdrą niemal po same uszy i uśmiechając się do Fereza. Po krótkiej chwili rozkoszowania się posłaniem, wyciągnął spod przykrycia rękę i sięgnął po spodnie. – No dobrze, ale masz się odwrócić.
Jego łypiące z nad brzegu kołdry oczęta śmiały się i iskrzyły feerią barw. Nie wstydził się aż tak, siedział przecież pod przykryciem i mężczyzna i tak niczego by nie zobaczył. Skoro jednak miał okazje zachowania się jak wstydliwa pannica, to chciał to zrobić na tyle dobrze, żeby przynajmniej rozbawić nauczyciela.
- Och, oczywiście. Przepraszam mości panie – powiedział Mistrz powoli z udawaną powagą w głosie i tlącym się na ustach wyrazem rozbawienia.
Skłonił się dość nisko i odwrócił się, aby w żadnym wypadku nie urazić niczym swojej księżniczki, która tak ładnie zalegała w puchowej pościeli, że łapał się na tym, iż nie może od niej oderwać wzroku. Dla lepszego efektu zakrył sobie oczy dłonią, a kiedy już chłopak nie widział jego twarzy, uśmiechnął się pod nosem szeroko.
Chłopak pospiesznie przebrał się w suche spodnie, co skutkowało dodatkowym doznaniem rozanielenia kiedy jego cenne klejnociki zostały otulone suchym materiałem zamiast kurczyć się z zimna w mokrych gatkach. Za to Mistrz, poczekał cierpliwie, aż jego uczeń przebierze spodnie i odda mokrą bieliznę do wysuszenia. Jak tylko wreszcie dorwał białe gacie, sprężystym krokiem wyszedł z jaskini i rozwiesił je na kociołku.
Nie minęły dwie minuty, jak wrócił do ich sypialni i uśmiechnął się do młodego promiennie.
- No, a teraz w zasadzie możesz się odwrócić na brzuch i pozwolić mi, abym sprawił, że odpoczniesz całkowicie należycie – wyszeptał z błyskiem w złocistym spojrzeniu i zaczął ściągać buty, aby móc wejść do łoża.
Gdy mężczyzna czmychnął na zewnątrz, Grand przeciągnął się leniwie pod kołdrą, wspominając niedawną podróż do jaskini w ramionach mistrza i uśmiechając się do tego wspomnienia. Było mu tak dziwnie przyjemnie, kiedy te męskie ręce trzymały go pewnie i tuliły do torsu, dbając o to, aby nie spotkał się z ziemią. Zamruczał nawet z rozkoszy, nim mistrz pojawił się ponownie i zagadnął o przewrócenie się na brzuch. Aż uniósł brwi w zadumie.
- Ale, że po co? Nie lubię spać na brzuchu – wymruczał, trzepocząc rzęsami i uśmiechając się. Umościł się na posłaniu jeszcze wygodniej, wyciągnął ręce spod przykrycia i ułożył na nim wzdłuż swojego ciała. - A niech mi jaśnie pan powie, gdzie to jaśnie pan zamierza spać tej nocy, skoro w komnacie jest tylko jedno łoże? – zapiszczał, udając kolejny raz pannice z dobrego domu. – Wszak nie godzi się spać z dziewicą przed ślubem. Co by na to mości pana ojciec powiedział?
- Nie kuś mnie, bo jeszcze dzisiaj znajdę kapelana, aby nas związał węzłem małżeńskim skoro mi nie ufasz – odparł z rozbawieniem Ferez i machnął dłonią na chłopaka, aby ten się przesunął. – I nie będziesz spać na brzuchu mój drogi, jeszcze w ogóle nie będziesz spać nim nie dokończę dzieła dopieszczania cię przed snem – dodał poważnie, machając buteleczką wyciągniętą zza pasa spodni.
W środku niej był miodowy, jak jego spojrzenie płyn, delikatnie przelewający się to w jedną, to w drugą stronę, kiedy machał buteleczką. Trochę mu było zimno w bose stopy, które pozbawił butów, ale warto było czekać na chwile spełnienia. Mentalnego i empatycznego oczywiście, bowiem o innym nie myślał. Zamknął zdrożne myśli, gdzieś po swojej litanii o tym, że chce dla chłopaka, jak najlepiej i tam też głęboko ukryte sobie siedziały – na razie.
Grand zaśmiał się krótko, acz radośnie. Nie spodziewał się od mężczyzny niczego złego, więc ochoczo przesunął się na łożu, robiąc mu miejsce. Kiedy pomyślał jak musi marznąc, stojąc tak na kamiennej podłodze, aż nim zatrzęsło z wrażenia. Patrząc na tajemnicza buteleczkę przyszło mu do głowy, że to jakiś eliksir z zielnika wioskowej lub akademickiej wiedzmy zielarki. Nic innego jakoś mu się nie nasunęło. Odwrócił się też powoli na brzuch, lecz cały czas zerkał na nauczyciela podejrzliwie, choć bez cienia lęku.
- Ach, więc najpierw mnie umyłeś, teraz mnie namaścisz i może natłuścisz, a potem upieczesz nad ogniskiem jak babcia jagnię. Też tak robi. Moczy w zalewie ziołowej, potem smaruje jakimś tłuszczem, a na koniec nadziewa na kij i opieka nad ogniskiem – Skąd mu się wziął pomysł akurat takiego potraktowania przez mistrza jego osoby? To wie tylko i wyłącznie pokręcony umysł Granda, bo nawet on sam nie ma nad tym kontroli.
- Tak, dokładnie to mam zamiar zrobić – odparł Mistrz z kamienną miną, ale zaraz po tym roześmiał się i zaczął gramolić do łóżka.
Nie obok chłopaka, bo byłoby mu dość niewygodnie. Wsunął się pod kołdrę, którą zarzucił sobie na plecy z zadowoleniem. Była strasznie ciepła, nawet jeżeli nie przylegała do całego ciała szczelnie. Usiadł na pośladkach swojego ucznia i ponownie przyjrzał się jego plecom uważnie, nim odkorkował buteleczkę. Zapach olejku kwiatowego – bowiem tylko taki udawało się stworzyć, aby miał jakiś przyjemny zapach – rozszedł się po jaskini, a wkrótce objął też dłonie Fereza. Uprzednio oczywiście mężczyzna zakorkował buteleczkę, aby nic się nie wylało tam gdzie nie potrzeba i roztarł olejek w dłoniach, aby go rozgrzać. Jego gorące dłonie z czułością spoczęły na plecach młodego. Były dużo cieplejsze niż sama woda i niebywale delikatne, pomimo tego, że mężczyzna dużo się ostatnimi czasy napracował i namachał narzędziami.
Chłopak zamruczał przeciągle i wysunął ręce nad głowę, aby rozciągnąć mięśnie i całe ciało. Wyjątkowo zaskoczyło go to, że siedzący na jego pośladkach mężczyzna pożąda go. Może przyszło mu to tak łatwo dlatego, że wierzył w prawdomówność nauczyciela, a może ufał mu na tyle, że wiedział, iż nie stanie się nic niestosownego. Rozkoszował się zapachem, jaki rozszedł się po jaskini, ale jeszcze bardziej rozkoszował się dotykiem dłoni na swoim ciele. Podobało mu się to, jak sprawnie te silne dłonie rozmasowywały każdy skrawek jego pleców. Zapadał się w przyjemność, jakiej mu dostarczał masaż i pragnął, aby nie zniknął już za chwilę, a najlepiej nigdy. Wcześniej, w całym swoim życiu, nie zaznał takiej przyjemności. Nie był z tej sfery, która mogła sobie na coś takiego pozwalać. Masaże, jeśli już jakieś dostawał, skupiały się głownie na jego lędźwiach i raczej nie prowadziły do rozluźnienia się. Oczywiście, miały też one drobniejsze dłonie i w zasadzie nie sprawiały mu aż takiej przyjemności jak obecny. Obecny bowiem był czysta przyjemnością dla niego, tylko dla niego. To znaczy, on właściwie nie musiał nawet myśleć nad tym jak sprawić, aby masażyście było łatwiej albo, aby go bardziej do tych czynności zachęcić. On po prostu leżał i w całości oddawał się rokoszy cielesnej, niezabarwionej erotyzmem. Przynajmniej dla niego.
Dłonie Mistrza zaczęły masować ciało pod nimi. Najpierw delikatnie, aby nagrzać skórę i oddzielić ją od mięśni, a dopiero później, kiedy skóra Granda była gorąca, nieco intensywniej. Najpierw skupił się środkowych mięśniach, bowiem wiedział z doświadczenia, że te na karku dają najprzyjemniejsze odczucia, kiedy są masowane. Nie starał się też chłopaka łaskotać, czy wykonywać gwałtowniejszych ruchów. Rozkoszował się dotykiem jego gładkiej skóry i z przyjemnością czuł, jak mięśnie się rozluźniają. W końcu tez dotarł na kark i zwiększył intensywność masażu, do granic możliwości, choć nie tak, aby sprawiał on ból. Masował w skupieniu i w ciszy, choć mogło się wydawać, że mruczy i to dosłownie, jak zadowolony kot.
- No, dość tego dobrego, czas spać – zdecydował, kiedy podejrzewał, że ciało Granda, podniesione, będzie niczym szmaciana lalka w jego dłoniach. Przechylił się, aby odstawić buteleczkę z drugiej strony łóżka i legł obok chłopaka ciężko. Teraz naprawdę czuł się zmęczony, ale przyjemnie zmęczony.
- Ach.. – jęknął młody, przeciągając się leniwie po zakończeniu masażu i odwracając się wolno na bok.
Był rozleniwiony i rozprężony niemal całkowicie. Było mu błogo i było mu nieziemsko wygodnie. Właściwie po takim masażu nawet leżenie na kamieniach wydawałoby mu się szczytem wygody. Jego ciało układało się do posłania, choć to posłanie profilowało się zgodnie z położeniem ciała Granda. Uśmiechnął się do mistrza, klepiąc miejsce obok siebie.
- Nie jesteś moim kociskiem ale za taki masaż, pozwolę ci spać przy mnie.
Kolejny raz poklepał poduszkę, aby ponaglić swojego nauczyciela. Nie mógł się już doczekać, kiedy będzie mu dane wtulić się w cieple objęcia i zasnąć, nie martwiąc się o nic i nie myśląc o tym jak wcześnie jutro musi wstać czy jak dużo prac musi jutro wykonać nim dane mu będzie kilka chwil oddechu. Teraz liczyła się jedynie perspektywa spokojnego snu i kojącego ciepła, jakie sobie ukradnie od mężczyzny.
Ferez przysunął się i zgarnął naoliwionego chłopaka w swoje gorące ramiona, przykrywając jego plecy szczelnie kołdrą. Przymknął zaraz powieki, aby oddać się objęciom Morfeusza, a nie myśleć o tym, że ma obok młode, rozgrzane ciało, które w rzeczy samej niesamowicie go kusiło.
- Dobranoc – wyszeptał, głaszcząc jeszcze, czy raczej ślizgając się z wolna palcami po rozmasowanych plecach.
Nie wiedzieć czemu uśmiechnął się do siebie. Dawno już z nikim nie spał, jak przyszło mu wspomnieć, kto nie wydzielał zabójczej ilości ciepła ze swojego ciała, ani nie pachniał, jak palone drzewo sandałowe. Pochodnie nie oświetlały jaskini na tyle, aby przeszkadzało to w zaśnięciu komukolwiek, nawet najbardziej wrażliwym na blask i ludziom cierpiącym na bezsenność. Dla bezpieczeństwa zaczął się zagłębiać w dość głupie myśli o tym, że Lasair mógł w sumie dorzucić do nich jakiś magiczny wyłącznik i włącznik.

1 komentarz:

  1. Witam,
    fantastyczny rozdział, Farez dopieścił całkowicie Granda..., nawet jest wygodne łóżko w tej jaskini, no to Farez się bardzo postarał.... aromatyczna kąpiel, rozluźniająca... i jeszcze masażyk do tego....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń