czwartek, 10 listopada 2011

Arczi 2.

    Puk, puk, puk, puk.... Do drzwi pokoju Artura rozległo się pukanie. Gdyby ktoś stanął na końcu korytarza też by je usłyszał. Mało tego, gdyby stał dwa piętra niżej, słyszałby je równie dobrze co Artur. Izabella bowiem nie należała do zbyt delikatnych i wybitnie ugrzecznionych dziewcząt. A skoro miała ochotę wejść do pokoju Arcziego to miała gdzieś fakt, że przecież mógłby spać. Odczekała minutkę i znów zastukała w drzwi. Poprawiła jedynie sukienkę bo nudziło ją to długie oczekiwanie.
    - PROSZĘ! - wydarł się na całe gardło, bo zirytowała go ta nachalność.
    Siedział właśnie przed kominkiem, w ciepłym kocu i zajadał chrupki kukurydziane, maczane w miodzie. Było nie było wszystko to zabrał z kuchni, narażając się na dodatkowe odmrożenia, bo było strasznie zimno. Ogień w kominku tańczył wesoło, ale Arturowi nadal było chłodno.
    - No nareszcie. Ile można się do ciebie dobijać - mruknęła Izabella z wyrzutem, kiedy przekraczała próg pokoju. - Przyniosłam ci coś.
    Uniosła w górę rękę, w której trzymała pudło ze skrzypcami Artura. Zostały ostatnio w wieży, a że ona tam dzisiaj była, zabrała je i postanowiła być tak dobrą znajomą, że przytargała je do właściciela. Hahaha, dobre! Izabella i dobra dusza. Szczerze mówiąc kiedy zauważyła skrzypce w jej oczach zapłonęły iskierki radości. Od rana szukała pretekstu by nawiedzić chłopaka w jego mieszkaniu a kiedy wreszcie się trafił o mało nie wyskoczyła ze skóry z radości. Ale tego przecież nie musiała mu mówić.
    - Nie narzekaj. Po co miałem się fatygować? W końcu byś te drzwi wyważyła - uśmiechnął się do niej szeroko i oblizał słodkie usta. - Weź sobie herbaty i siadaj obok mnie, odstąpię ci nawet kocyk! - dodał entuzjastycznie i poklepał miejsce obok, patrząc na dziewczynę wymownie.
    - Ależ ty gościnny jesteś... - jęknęła i odstawiła dość delikatnie, jak na siebie, pudło z instrumentem.
     Dopiero teraz poczuła jak bardzo zmarzła. Kiedy owiało ją ciepło kominka aż zadrżała. Nalała sobie chętnie herbaty i, z parującym kubkiem, usiadła na podłodze obok chłopaka. Otuliła kubek dłońmi, czerpiąc z niego jak najwięcej ciepła i zerknęła na Artura. Milczała! Izabella milczała. Ale tylko dlatego, że różnica temperatur sprawiła, że zęby zaczęły jej strzelać a broda zadrżała. Idiotka! Kto wychodzi na taki mróz w sukience i niezbyt ciepłym płaszczu?
    - Jesteś nienormalna, że włóczysz się w takim stroju, kiedy na dworze jest minus dziesięć stopni - powiedział i dopiero kiedy zdał sobie sprawę z tego, jak jest ubrana, zadrżał mimowolnie. Objął ją ramieniem zarzucając koc. Zafundował jej dotyk swojego rozgrzanego ciała, które było wręcz wilgotne od sauny pod kocykiem.
    - Jestem? - zadrwiła drżącym głosem ale bardzo chętnie odstawiła kubek i wtuliła się w jego gorące objęcia. - A co jeśli zrobiłam to specjalnie, żeby wprosić się do ciebie na obiecaną ostatnio herbatkę i wywołać u ciebie uczucie litości żebyś mnie przygarnął pod kocyk lub kołderkę?
    Zmarznięta czy nie, Izabella pozostawała sobą. Jeśli miała coś na myśli to po prostu o tym mówiła, a że miała ochotę się z nim zobaczyć to... Tylko nie wiedziała, że tyle czasu zajmie jej wyszukanie argumentu by tu przyjść.
    - Litość? Raczej ukazałaś swoją głupotę w tym temacie. Nie trzeba mieć pretekstu by do mnie przyjść - wywrócił oczyma i podsunął jej pod usta chrupkę w miodzie. - To cię jeszcze bardziej rozgrzeje.
    Chłopak uśmiechnął się uroczo, jak na grzecznego opiekuna przystało i zakopał się w koc jeszcze bardziej, przylegając do ramienia Izabelli. Położył głowę na jej ramieniu i wsunął w usta swoją chrupkę.
    Dziewczyna grzecznie zjadła chrupka, bo przecież słodycze to jej jedyna miłość, jak na razie. Czuła jak rozgrzewa się coraz bardziej ale nie mogła powiedzieć, żeby było jej całkiem ciepło. Popatrzyła tęsknie na kubeczek stojący na podłodze, a potem na koc okrywający ją prawie w całości. Niee.. Nie wyjmie ręki spod okrycia, za nic.
    - Zawsze jesteś taki piecuch? Zawsze masz tak ciepło i siedzisz pod kocem? - przytuliła policzek do głowy chłopaka i wyszeptała.
    - Zawsze - odparł cicho i podsunął jej pod nos swój kubek.
    Zajrzała podejrzliwie do kubka, który właśnie pojawił się pod jej nosem. Napojem, którym raczył się chłopak, była płynna czekolada. Nie taka zwykła, z proszku tylko prawdziwa, gęsta i jeszcze ciepła. Gdzieniegdzie na jej powierzchni unosiły się małe kawałeczki orzechów, co świadczyło o tym, że Artur prawdopodobnie sam ją roztapiał razem z mlekiem.
    - No wiesz... - jęknęła, marszcząc brwi i patrząc na chłopaka z wyrzutem. - To ja miałam sobie nalać herbatki a ty się tu czekoladą raczysz?
    Fuknęła, udając niesamowicie urażoną ale bardzo chętnie złapała za kubek i zamoczyła w czekoladzie usta. Jęknęła z zadowolenia, kiedy poczuła słodycz i ciepło jakie rozeszło się po jej ciele zaraz po pierwszym łyku. Uraczyła nawet Artura ślicznym, czekoladowym uśmiechem i ponownie upiła łyk rozkosznego napoju, zerkając na gospodarza znad brzegu kubeczka. Oczy jej się śmiały, a na policzkach pokazały się delikatne rumieńce.
    - Lubisz czekoladę? Skuszę się kiedyś i upiekę ci moje specjalne czekoladowe ciasto. A teraz.. - Odsunął ostrożnie kubek od jej warg, nachylił się, pogładził opuszkiem wskazującego palca policzek dziewczyny, po czym delikatnie zlizał z jej ust upartą i nad wyraz słodko brudzącą czekoladę.
    - Mmm... - mruknęła jedynie w odpowiedzi i uśmiechnęła się czując jak pozbawia ją resztek słodyczy z ust.
    Odstawiła kubek, zarzuciła mu ręce na szyję i wsunęła palce we włosy. Skoro sam tak chętnie się na to zdobył to ona już się postara, żeby jej tak szybko nie uciekł. Pozostając na tyle blisko jego ust, by każde wypowiedziane słowo łaskotało jego wargi przyjemnym wietrzykiem, zapytała cichutko:
    - A wiesz kiedy czekolada smakuje najlepiej? - oczy jej zalśniły, a przez to, że był tak blisko robiło jej się jeszcze cieplej niż przed chwilą. W sumie, to nawet koc nie będzie jej za chwilę potrzebny.
    - Musisz mnie chyba uświadomić - westchnął w jej usta z rozmarzeniem.
    Przesunął dłoń na jej biodro i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna sprawiała, że zapominał nad sobą panować, chociaż na dziewczynach znał się tyle, co nic. Wpatrywał się w jej oczy wręcz wyzywająco i nie zbliżał się ustami, mając przeczucie, że za chwilę i tak dostanie jej wargi w swoje władanie.
    - Kiedy jest spożywana z odpowiedniego naczynia.
    Uśmiechnęła się kusząco i nie mając zamiaru czekać do świąt aż on ją pocałuje, ucałowała go delikatnie w kącik ust, następnie w drugi a zaraz potem przejechała językiem po jego ustach by zakończyć tę zabawę delikatnym całusem w sam ich środek. Odchyliła się odrobinę i przeskakując ciekawskim wzrokiem po twarzy chłopaka uśmiechała się słodko.
    - Wiesz, że jesteś uroczy? - zapytała cicho.
    Nie dając mu szans na odpowiedz po prostu wpiła się z pasją w jego usta. Przysunęła się przy tym do niego tak blisko, jak tylko dała radę i zacisnęła bezwiednie dłonie na jego włosach. Jednak na tyle czujnie by nie sprawić mu bólu.
   Artur przywarł do niej swoją wilgotną od potu koszulką i wpił się w jej usta pożądliwie. Po chwili osunął ją na ziemię delikatnie i całował z pasją, ale nie delikatnie i nie zbyt mocno. Po prostu z tęsknotą bliskości.
    Jęknęła cicho z zadowolenia. Nie miała skrupułów przed braniem czegoś, co dawano jej niemal w prezencie. Łapczywie zapominała się w każdym kolejnym muśnięciu jego ust i w każdym kolejnym dotyku jego dłoni. Było jej bardzo przyjemnie w tych objęciach a pasja z jaką ją całował sprawiała, że podniecenie wzbierało w niej z chwili na chwilę. Jej dłonie zjechały na plecy chłopaka i powędrowały ochoczo w dół, do brzegu koszuli. Przeszkadzała jej ta szmatka. Wybitnie jej przeszkadzała. Miała zamiar poznać fakturę skóry chłopaka a nie macać wilgotny materiał. Ujęła za jej koniec i wolno zaczęła wspinać się w górę z nadzieją, że Artur będzie tak miły i pozbędzie się tego odzienia z ochotą.
    Po chwili koc stał się na tyle zbędny, że wylądował gdzie obok. Pozbawiony koszuli Artur, bez skrupułów wsadził dłoń pod jej sukienkę, na udo i przesunął w górę w poszukiwaniu pośladków. Pochylił się nad Izabellę, wsparty na łokciu i pocałował ponownie, pomiędzy urywanymi oddechami obojga.
    Drżącymi i ciekawskimi palcami, Iza wodziła po nagim torsie chłopaka coraz namiętniej. Podobało jej się, że i on nie widzi nic złego w tym by dać sobie chwilę przyjemności jeśli się tego pragnie. Uśmiechała się delikatnie i spijała słodycz z pocałunków jakimi ją raczył. Jej biodra uniosły się odrobinę nad podłogą by znaleźć się bliżej chłopaka. Wrzało w niej z chwili na chwilę coraz bardziej a myśli.... gdzieś sobie poleciały w siną dal. Była tylko ona, on i to na co właśnie miała ochotę a czemu i on zdawał się nie być obojętny.
    Podniecenie brało górę również nad Arturem. Czuł wyraźnie, że jego jeansy zrobiły się przyciasne. Przesunął palce na skraj bielizny Izabelli i z szelmowskim uśmiechem na ustach, zsunął ją wolno z bioder dziewczyny.
    Izabella odczekała grzecznie aż pozbawi ją bielizny, jednak zaraz po tym, uniosła się ze świecącymi z podniecenia oczami i kuszącym uśmiechem. Podniosła się na tyle, by delikatnie wymusić na Arturze zmianę pozycji. Teraz to on leżał na podłodze na plecach, a ona odpięła sprawnie pasek i spodnie chłopaka i pozbyła się kolejnej bariery między ich ciałami.
    Klęcząc pomiędzy jego nogami położyła dłonie na jego kostkach i przesuwała je wolno w górę aż do nogawek bokserek. Ominęła je jednak. Popatrzyła z uśmiechem na Artura i jednym sprawnym ruchem pozbyła się sukienki, pozostając w samym staniku. Ułożyła dłonie na brzuchu chłopaka i głaszcząc go delikatnie, przesunęła je aż do ramion, pochylając się i całując lekko okolice pępka.
    Pod wpływem jej dotyku biodra chłopaka wygięły się w górę. W jego spodenkach zrobiło się na jej oczach ciasno a członek wyprężył się kusząco. Chwycił ją za ręce, kiedy nachylała się nad nim by otarła się o jego nagie ciało swoimi piersiami. Nie miała nic przeciw. Wręcz przeciwnie, podniecenie w niej narastało a krew zaczęła pulsować jej w skroniach. Przejechała językiem przez brzuch i klatkę piersiową chłopaka. Zatrzymała się na obojczyku i ugryzła go delikatnie. Uwolniła ręce z uchwytu Artura i oparła je o podłogę tuż obok jego głowy. Zawisła twarzą nad twarzą chłopaka i przez chwile przyglądała mu się pożądliwie.
    Była rozgrzana narastającą namiętnością i gorącem jego ciała. Wsunęła język między wargi kochanka i pieściła nim gwałtownie jego język, wyginając się jak kotka i kręcąc odrobinę tak, by jej piersi drażniły pierś chłopaka. Czuła jak Artur rozpala się z minuty na minutę bardziej i bardzo jej się to podobało. Jej usta, po przerwanym pocałunku, zabłąkały się ponownie na jego szyję, obojczyk. Muskała kusząco jego skórę a paznokcie drapały go prowokacyjnie. Uniosła się lekko i sięgnęła po kubek z czekoladą. Z szelmowskim uśmiechem wylała odrobinę na jego pierś i odstawiając resztę na bok pochyliła się by raczyć się słodyczą.
    Dość głośnie jęknięcie chłopaka odbiło się od ścian pokoju. Wiedziała, że jest mu dobrze. Słyszała to w jego urywanym oddechu, jękach i czuła pod opiętym do granic wytrzymałości materiałem bokserek.
    Czekolada skończyła jej się zbyt szybko jak na jej chęci. Nie miała jednak zamiaru przerywać smakowania jego ciała. Z odrobinę wrednym uśmiechem, położyła dłoń na jego napiętych bokserkach, masując delikatnie jego męskość. Po chwili pieszczot wsunęła palce za gumkę i pozbyła się przeszkadzającego materiału, z zadowoleniem oglądając jego gotowy do działania sprzęt. Powróciła rękoma po udach chłopaka do bioder i drażniła przez chwilę językiem sam czubek jego męskości.
    Artur mruknął jak zadowolony kociak. Widział, że dziewczyna jest pewna siebie i to go jeszcze bardziej podnieciło. Męskość sama prosiła się by ja wziąć do ust. Chłopak był wręcz w siódmym niebie, a przez jego rozpalone ciało przechodziły spazmy podniecenia.
    Ujęła jego męskość w dłoń a usta, układając się w ścisłą obręcz na niej nasunęły się ochoczo, zamykając członek w swoich rozkosznych objęciach. Izabella mruknęła cicho i z zadowoleniem smakowała każdy kawałeczek tego cudu. Zamknęła oczy z napływu podniecenia i co jakiś czas, poruszając się z góry na dół, drażniła mu męskość zębami.
    Oddychał niespokojnie, czasami sycząc lekko kiedy go przygryzała. Nie wytrzymał długo i zalał jej gorące usta spermą, zagryzając zęby by nie krzyknąć. Opadł na podłogę dysząc ciężko i pogłaskał ją po włosach z czułością i lekkim wstydem.
    Izabella poczuła dreszcze podniecenia, kiedy zdołała doprowadzić go do spełnienia. Ostatni raz przejechał ustami przez całą długość jego członka i z kuszącym ale i pełnym wyższości uśmiechem, wspięła się pocałunkami aż do ust Artura, układając się na nim wygodnie. Wpiła się ustami w jego usta dysząc z rozkoszy. Uwielbiała wiedzieć, że daje komuś rozkosz. Kochała świadomość, że potrafi doprowadzić faceta do obłędu. Sama również czerpała z tego nie lada przyjemność. Jej ciało rozgrzało się już niemal tak jak jego i pokryło cieniutką warstwą potu. Błądziła palcami w jego włosach, całując go z narastającą gorliwością.
    - Chcesz? - spytał cicho w jej nabrzmiałe wargi i otarł się ponownie twardniejącą męskością o jej pośladki.
    - A wyglądam na kogoś kto nie chce?
    Wyszeptała, zjeżdżając ustami na jego szyję i całując go po niej raz za razem. Przywarła na chwile wargami do miejsca, w którym doskonale czuła jego pulsującą z podniecenia krew w żyłach. Zamruczała cicho i poruszyła niespokojnie tyłkiem sprawiając sobie i jemu dodatkowe chwile podniecenia. Była tak napalona, że miała wrażenie iż jeśli on się za chwile nie zdecyduje to ona nie wytrzyma i weźmie to na co ma ochotę bez zbędnych pytań i zastanawiania się. Była jednym, wielkim kłębkiem rozdrażnionych do granic zmysłów. Jej pocałunki stawały się coraz nachalniejsze a jej palce wbijały się co chwilę w jego ciało.
    - Daj mi go bo oszaleję - wręcz warknęła nie potrafiąc już nad sobą panować.
    Artur jednym bardzo pewnym i zdecydowanym ruchem obrócił się z dziewczyną tak, by leżała plecami na podłodze. Uniósł jej nogi do góry, układając je sobie na ramionach i wszedł w nią gwałtownie i bez ostrzeżenia.
    Po pokoju poniósł się jęk rozkoszy, kiedy poczuła jak nareszcie dostaje to o co prosiła. Przygryzając wargę uśmiechała się rozkosznie, a każde kolejne pchnięcia kończyła cichym jęknięciem. Najchętniej zatonęłaby teraz w namiętnym i lekko brutalnym pocałunku ale usta, których pragnęła były tak bardzo daleko. Położyła dłoń na ręce chłopaka, która przytrzymywała jej nogę i zacisnęła na niej mocno palce.
    Czuła jak wulkan rozkoszy rozlewa się kolejnymi fatami w jej wnętrzu. Chciała jeszcze więcej, jeszcze mocniej, jeszcze bardziej zachłannie. Chciała by i on zapłonął ponownie z podniecenia i stracił resztki kontroli nad sobą. Chciała doprowadzić go do szaleństwa i krzyku.
    Artur szalał. Tracił oddech a wargi spierzchły mu od nadmiaru gorąca. Jego biodra pozostawały w niezmiennym ruchu. By dopełnić jej rozkoszy podniósł się lekko na ręce i nachylił, by pożądliwie pocałować ją w usta. Iza spiła z rozkoszą słodycz z podarowanych właśnie ust. Przerwała jednak dość szybko pocałunek i odsunęła biodra, wypuszczając jego męskość z wnętrza swego ciała.
    Podniosła się na kolana i prowokując go pchnięciem do położenia się na plecach, weszła okrakiem nad biodra chłopaka by po chwili opaść na nie pochłaniając w sobie na powrót całą jego męskość. Przez pokój ponownie przetoczył się jej głośny jęk rozkoszy, a paznokcie wbiły się w pierś Artura. Wygięła tors niczym prężący się do skoku kot i zatoczyła wolno biodrami kilka kółek, by podrażnić chłopaka i siebie, masując w ten sposób łechtaczkę.
    Chłopak z uśmiechem powitał piersi swojej kochanki, falujące tuz nad jego twarzą, lecz pozostające nadal w objęciach stanika. Objął je w czułym uścisku i zaczął masować wraz z jej rytmem. Za każdym razem kiedy nabijała się mocno ściskał całe, a kiedy zwalniała to zabawiał się jej sterczącymi sutkami.
    Biustonosz zaczynał ją drażnić. Było jej tak gorąco, że przeszkadzał jej nawet płomień w kominku. A pieszczoty przez materiał wyprowadzały ją prawie z równowagi. Sięgnęła do zapięcia stanika i dość szybko pozbyła się go ze swego ciała, dając wolność nabrzmiałym z podniecenia piersiom. Wyprostowała się i unosząc się i opadając na biodrach i męskości Artura, ujęła piersi w dłonie i uścisnęła z jęknięciem.
    Mało. Było jej cały czas mało, mimo tego, że rozpalona była prawie do czerwoności. Przyspieszyła tempo i opadła w przód, wspierając się dłońmi o podłogę. Jej uwolniony z pętów biust kołysał się rytmicznie podczas tańca jej bioder. Odchyliła głowę w tył i wygięła się znów, prawie tracąc kontakt z rzeczywistością. Była na granicy. Jeszcze chwila, jeszcze kilka ruchów i całe ciało ogarnie nieokiełznana rozkosz.
    Serce jej szalało a ciało drżało z niecierpliwości i wyczekiwania. Artur natomiast nie był w stanie nic zrobić. Jego ciało sparaliżowała rozkosz. Musiał zacisnąć powieki by wstrzymać się przed ponownym dojściem. Odnalazł dłońmi nagie piersi Izabelli i drażnił je wręcz niewyczuwalnie. Gładził jej biodra i drapał uda pamiętając by jej nie zrobić krzywdy.
    Pierś chłopaka unosiła się niespokojnie a dłonie nie mogły znaleźć miejsca i co chwile były na innej części ciała dziewczyny. No i stało się to, na co czekała. Przez jej ciało przetoczyły się kolejne fale rozkoszy. Drżała jak szalona kiedy po plecach przebiegały jej dreszcze. Palce zaciskały się na ramionach kochanka coraz mocniej. Od ścian pokoju odbił się krzyk rozkoszy, kiedy poczuła jak wszystkie mięśnie napinają się jej boleśnie, a pochwa zaciska się rytmicznie na członku Artura.
    Otworzyła szeroko oczy i odnalazła usta chłopaka by nie krzyczeć. Nie przestała jednak unosić się i opadać. Jeszcze nie. Chciała najpierw zabrać Artura do świata rozkoszy, w którym właśnie sama się znalazła. Doszedł chwile po niej. Ścisnął w tym momencie biodra Izabeli, brutalnie je do siebie dociskając, po czym przyciągnął ją, przytulając by poczuła dreszcze i ciarki przechodzące przez jego ciało.
    - Umarłem i jestem w niebie - spuentował to wszystko. Był wyczerpany emocjonalnie i fizycznie.
    - I... Jesteś... cudownym... Aniołem rozkoszy...
    Ne była  w stanie wypowiedzieć jednego prostego zdania. Dyszała z wysiłku, z trudem łapała oddech. Zatonęła w objęciach Artura drżąc i starając się doprowadzić do uspokojenia oddechu, co było obecnie prawie niemożliwe. Opierając głowę na jego ramieniu, głaskała z czułością policzek chłopaka i przyglądała się jego rysom twarzy z lekkim uśmiechem. Było jej tak dobrze przy nim. Wierzyć jej się nie chciało, że niemal dopiero go poznała. Prawie nic o nim nie wiedziała prócz tego, jak rozkosznie smakuje i jakim cudownym potrafi być kochankiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz