poniedziałek, 28 listopada 2011

Miłość wymaga wyrzeczeń. 3.

Za oknem zaczynało robić się ciemno. Maxymillian siedział przy stoliku i przeglądał ze znudzeniem jakąś książkę. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiedział, co to za książka. Minionej nocy, po raz pierwszy od przyjazdu się wyspał. Jeśli miał jakieś wątpliwości, co do tego, czy postąpił słusznie przenosząc się do Christiana, to rano rozwiały się one wszystkie. A właśnie, Christian. Gdzie on był? Nie widział go cały dzień. Jak na komendę wydaną przez myśli Maxa, drzwi do pokoju otworzyły się i pojawił się w nich Chris.
- Widzę, że wstałeś. – Promienny uśmiech pojawił się na twarzy Chrisa.
- Nie przesadzaj. Wstałem rano. Za to ty całą noc i cały dzień poza pokojem. Chcesz żebym miał jednak wyrzuty sumienia?
- Nie cały. Byłem tu rano. – Christian staną przed Maxymillianem i przyjrzał się książce leżącej na kolanach chłopaka. – Rany… Ale masz gust.
- O co Ci… – Max zamknął książkę i zerknął na tytuł. – „Jak oczarować Wilkołaka?” – Przeczytał na głos i skrzywił się odrobinę. – Oj, no. A bo to z nudów. – Wytłumaczył się i ze szczerze zaskoczonym wyrazem twarzy, rzucił książkę na łóżko.
Christian dłonią odpowiedni gest i nieszczęsna lektura poszybowała na półkę z innymi książkami.
- Jeśli nie masz, co robić… – Chris oparł się dłonią o stolik i pochylił w stronę Maxa. – To polecam Ci obserwację. Chłopak uśmiechnął się tajemniczo i pozostając w pochyleniu chwycił Maxa za brodę i odwrócił mu głowę w stronę okna. Sam również spojrzał przez nie i wskazał palcem okna w wieży na przeciwko. Jego policzek przylgnął do policzka Maxymilliana, a głos zmienił barwę na konspiracyjny szept.
- Tam mieszka moja kuzynka Rina. To dziewczyna o tysiącu głupich pomysłach na sekundę. Obecnie trzyma w pokoju Salamandry, więc nie zdziw się, jeśli kiedyś zobaczysz w jej oknie płomienie.
Maxymillian wsłuchał się w słowa kolegi, jak w treść wielkiej wagi tajemnicy państwowej i zadrżał. Jednak to nie słowa chłopaka wywołały dreszcz u Maxa. Sprawiła to jego bliskość. Ciepło policzka Christiana przytulonego do jego policzka. Max zamknął oczy i zacisnął zęby, walcząc z myślami, jakie teraz galopowały w jego głowie w całkiem nieodpowiednim kierunku. Christian odwrócił się od okna i spojrzał na przyjaciela.
- Spałeś dziś tak głęboko a nie wyspałeś się? – Zapytał, widząc jego zaciśnięte powieki.
- Skąd wiesz jak mocno spałem, skoro cię tu nie było? – Max otworzył oczy i napotkawszy wzrok Chrisa uśmiechnął się.
- Byłem. Mówiłem ci, że byłem tu rano. – Christian odwdzięczył się równie słodkim uśmiechem. – Spałeś z rączkami nad głową. Wyglądałeś jak słodkie dzieciątko tylko one nie chrapią tak głośno i nie mają takich śpików pod nosami. – Uśmiech na twarzy Christiana poszerzył się jeszcze bardziej, a w jego oczach zatańczyły wesołe iskierki.
- No, co Ty nie powiesz? – Max naburmuszył się jakby był obrażony za słowa kolegi. – Ja nie smarkam przez sen i nie chrapię.
- Ależ oczywiście. – Christian położył dłoń na policzku przyjaciela i przejechał kciukiem pod jego nosem, muskając przy okazji delikatnie usta chłopaka. – Tu były te śpiki, kiedy smacznie spałeś, a sąd… – Jego wzrok powędrował za dłonią, która zsunęła się niżej i spoczęła otulona wokół krtani Maxa. – Stąd wydobywało się to charczenie.
Palce Chrisa zacisnęły się odrobinę na szyi kolegi, a oczy powróciły do, mamiących go swoim blaskiem, oczu Maxymilliana. Ten znieruchomiał i jęknął cicho. Przełknął głośno ślinę i zatonął w spojrzeniu Christiana. Trwali tak przez chwilę w milczeniu wpatrzeni w głębiny swoich spojrzeń. Christian powrócił dłonią na policzek Maxa i pogładził go delikatnie.
- Jesteś słodki jak najsłodszy cukierek, lecz zakazany jak najstraszniejsza zbrodnia. – wyszeptał pochylając się w stronę chłopaka i kończąc wyznanie przelotnym pocałunkiem.
Maxymillian ponownie zacisnął powieki. Otworzył je dopiero, gdy usłyszał jak Christian klnie pod nosem i jak trzaskają drzwi od pokoju. Policzki zapiekły go okropnie, a oczy zaszkliły się od łez. Zerwał się z krzesła i zrzucił z siebie ubranie wślizgując się w objęcia kołdry by zatonąć we śnie z nadzieją na zapomnienie. Zacisnął powieki, a po policzkach popłynęły mu łzy.
Kiedy się obudził był już ranek. Otworzył oczy i zamrugał szybko. Czuł się okropnie. Był cały obolały, a powieki same mu opadały. Tak to już jest jak się przepłacze pół nocy zamiast spać. Wsunął się głębiej pod kołdrę i ponownie przycisnął policzek do poduszki. Nie wstaje! Jeszcze nie. W jego myślach krążyły wspomnienia. Czy to się wydarzyło na prawdę? Czy znów pozwolił sobie na chwile zapomnienia? „Nie! To tylko sen! Rozumiesz?!” – Tłumaczył sam sobie, choć doskonale wiedział, że jest inaczej. „Głupi podstępny sen i nic poza tym.” Christian to znajomy ze szkoły i tylko nim pozostanie. Choćby nie wiadomo, co się stało. Postanowił, że musi rozejrzeć się za jakąś dziewczyną. Zająć się czymś i przestać marzyć. Christian. Szlag by to trafił. Kto go wrzucił na drogę życia Maxa? I po co? Po to by teraz czuł jak na samą myśl o nim przechodzą go dreszcze? Po to by nie potrafił zapomnieć jego oczu? Jego czułych dłoni i delikatnych ust? Masakra! Musi zrobić coś by zapomnieć! Musi! Zacisnął z całej siły powieki i modlił się o kolejną falę snu.

3 komentarze:

  1. Czyta mi się lekko i przyjemnie, ale jedno mnie zastanowiło. Max wydawał się na początku bardzo nieprzystępnym i skrytym chłopakiem, dlatego dziwi mnie teraz jego zachowanie.Jakoś zbyt szybko uległ czarowi nowego kolegi, a nawet zgodził się z nim zamieszkać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Max, to pierwsza z męskich postaci, w jakie tchnęłam życie. Jest zakręcony i mało dopracowany.

    OdpowiedzUsuń