środa, 18 stycznia 2012

Miłość wymaga wyrzeczeń. 17.

Max stanął przed drzwiami kwatery Aleksy i westchnął głęboko. Bolało go całe ciało a nie chciał, by ona cokolwiek zauważyła. Postarał się więc o promienny uśmiech i zapukał delikatnie do drzwi. Może jej nie będzie? A może będzie spała? Miał nadzieją, że pokój będzie pusty i dane mu będzie odsapnąć samotnie przed kominkiem i uspokoić, zanim zjawi się gospodyni. Jeśli tylko drzwi będą otwarte, oczywiście. Po krótkiej chwili usłyszał ciche tąpnięcie, jakby ktoś usiadł z wysiłkiem na kanapę. Jednak Aleksa była w środku. Wdech, wydech... Maxymillian robił wszystko, by się uspokoić i by na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wejść! - usłyszał burknięcie.
- Aj... Chyba przychodzę nie w porę - powiedział z uśmiechem, wchodząc do saloniku. - Jeśli przeszkadzam to ...
Wskazał dłonią na drzwi i popatrzył na dziewczynę pytająco. Nie miał zamiaru jej denerwować, a już na pewno nie chciał jej w niczym przeszkadzać. Nie mógł się jednak oprzeć pokusie obejrzenia jej sobie od stóp aż po czubek głowy. Wyglądała jak zawsze tajemniczo i kusząco. Zwłaszcza, że miała na sobie krótki, jedwabny szlafrok, a w umyśle Maxa, pod nim nie miała nic.
- Wcho... - zatrzymała się w pół słowa i spojrzała na fryzurę Maxa badawczo, po czym podeszła do niego i zdzieliła go najpierw w rękę, później w brzuch, a na końcu jeszcze poklepała go po plecach. - Możesz zacząć jęczeć - westchnęła i wróciła na kanapę beztrosko, siadając na niej po turecku i podsuwając mu kubek z pitnym miodem.
Reakcją na 'pieszczoty' Aleksy było syknięcie Maxa z bólu. Skrzywił się koszmarnie i z głupią miną popatrzył na dziewczynę zdziwiony. Usiadł jednak obok niej i posłusznie sięgnął po kubek, zrzucając przedtem z siebie kurtkę i wieszając ją na oparciu.
- Cóż za czułe powitanie - jęknął i zatopił usta w płynie jaki mu podała. - Co robiłaś? - zapytał kiedy przełknął kilka sporych łyków.
- Lewitowałam - odparła cicho, bardziej zajęta obserwowaniem chłopaka niż jego pytaniem.
- Ach, to jednak przeszkodziłem?
- Troszkę - uśmiechnęła się lekko i przeciągnęła niczym kotka. - Zdekoncentrowałeś mnie i wylądowałam na kanapie, a następnie na podłodze ale ... - uśmiech zniknął z jej twarzy.
Ponownie wbiła wzrok w Maxa, ale tym razem wyglądała na zatroskaną. Chłopak przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Głupio mu było, bo nie chciał by przez niego burzyła sobie porządek dnia. Uśmiechnął się do dziewczyny czule i pogłaskał ją po policzku.
- Przepraszam - wyszeptał cicho.
Aleksandra zaczęła go delikatnie głaskać po plecach, niemal nie wyczuwalnie. Spojrzała mu głęboko w oczy, obdarzając ślicznym i niewinnym uśmiechem. Jej ciało przechyliło się w jego stronę, a zwłaszcza usta, które najwyraźniej liczyły na pocałunek.
Niestety, kiedy tylko jej dłoń powędrowała na plecy chłopaka, ten odruchowo odsunął się od dotyku, by uniknąć kolejnego ataku bólu. Nie potrafił oprzeć się jednak spojrzeniu dziewczyny i, mimo dość niekomfortowej sytuacji jego obolałego ciała, nie odważył się zwrócić jej uwagi. Jej uśmiech go powalał, a usta kusiły słodyczą. Zawahał się przez ułamek sekundy, lecz nie mogąc się powstrzymać ucałował ją delikatnie w kącik ust.
- Dzień dobry, tak w ogóle - powiedział i uśmiechnął się. - Jestem niewychowanym chamem.
- Jesteś poobijanym chamem - stwierdziła tylko i uśmiechnęła się szerzej. - Rozbieraj się.
Mruknęła władczo, a w jej oczach zalśniły iskry. Przeciągnęła się, po czym wstała zgrabnie i skierowała się do łazienki.
Max powędrował za nią spojrzeniem i zamyślił się z uśmiechem. Czy ona zawsze już będzie mu się kazała rozbierać przy każdym spotkaniu? Jak nie spodnie, to dzisiaj to? Poczuł się nieswojo, a jeszcze bardziej irytowało go, że ledwie wczoraj miał spotkanie z wampirem, a ona już wie, że coś się stało. A może nie wie? Może tylko domyśliła się bo unikał jej dotyku? Jakby nie było, nie miał teraz innego wyjścia, jak posłusznie pozbyć się odzieży. Wstał z kanapy i, krzywiąc się z bólu przy każdym ruchu, zdjął z siebie koszulkę i pozostał w samych spodniach. Wykręcił przez chwilę głowę jak najdalej w tył, usiłując zobaczyć czy bardzo kiepsko wyglądają jego plecy, ale nic z tego. Musiałby chyba pójść do łazienki, do lustra... Ehh, czemu on się w to wpakował?
- Już? - zawołała Aleksa.
Weszła z powrotem do pokoju z lekkim uśmiechem na twarzy. Oceniła z lubością jego niezbyt umięśnione ciało i stanęła obok niego. Chwyciła go za ramiona i odwróciła do siebie plecami. Co z tego, że bolało - ona była Rosjanką i dla niej takie zachowanie przy urazach było normalne.
- Hm. Interesujące - zamruczała przejeżdżając palcami po zarysowaniach i siniakach, chociaż w zasadzie wszystko wyglądało, jak jeden wielki siniak, nie ma co. - To była jodełka, czy może buk?
- A skąd ja mam wiedzieć? - skrzywił się wykręcając ciało tak, by jednak bolało jak najmniej. - Jakoś nie miałem okazji popatrzeć od jakiego drzewka się odbijam, słońce. Bardzo źle to wygląda? - zapytał i kolejny raz wykręcił głowę jak najdalej w tył, usiłując coś dojrzeć. - I w ogóle to skąd wiedziałaś?
- Nieważne - przysunęła się, kładąc mu dłonie na ramionach, a jedno z nich pocałowała delikatnie. - Wolisz, bym cię posmarowała, czy zaleczyła czarami? To pierwsze bardziej boli, ale jest przyjemniejsze w ogólnym odczuciu.
Max poczuł na szyi jej oddech. Odwrócił się z niewyraźnym uśmiechem i przyjrzał się jej uważnie. Cały czas spoglądała w jego oczy, czekając na reakcje, a to co robiła zdawało się być naturalne, jakby byli co najmniej kilka lat po ślubie. Maxymillian westchnął. Nieważne, że bolało. Teraz widział tylko jej cudne oczy i zatonął w nich bez pamięci. Uśmiechnął się słodko i nie mogąc powstrzymać się przed zaznaniem odrobiny czułości, pocałował ją delikatnie. Może nawet 'pocałował' to zbyt brutalne kreślenie dla jego czynu. Musnął przelotnie usta dziewczyny własnymi i wyszeptał, łaskocząc ją wargami, gdyż pozostał na tyle blisko jej ust.
- Rób co tylko chcesz, Alekso. Oddaje się w twoje ręce.
- Brzmi kusząco.
Odsunęła się tak nagle, że nawet nie zauważył, a w jej dłoni zalśniła tubka z jakąś dziwną i o zgrozo, niemagiczną maścią! Wycisnęła nieco na dłonie, przechodząc za niego, po czym delikatnie przyłożyła ręce do jego pleców. Maść była zimna, więc wzdrygnął się. Jęknął, uciekając przez chwilę przed zimnym dotykiem. Na szczęście nie był narażony na niego zbyt długo. Wraz z okrężnymi ruchami jej dłoni substancja stała się niemal gorąca. A kiedy ciepło zaczęło rozchodzić się po jego plecach, tuż za dotykiem dziewczyny, przymknął oczy i poddał się zabiegowi z zadowoleniem.
- Jeden raz nie wystarczy, ale przestanie boleć póki co. Będziesz musiał się częściej smarować kochanieńki.
- Kochanieńki? - roześmiał się. - Moja babcia tak na mnie mówiła.
Przez chwilę chciał nawet odwrócić się w stronę dziewczyny, jednak zrezygnował z pomysłu, by nie zostać przez nią brutalnie powstrzymanym. Musiał przyznać, że maść, choć niemagiczna, dawała efekty bardzo szybko. Pomału przestawał czuć ból i odprężał się coraz bardziej.
- Rosyjskie kobiety lubią używać zdrobnień - rzuciła krótko, nie przerywając zabiegu.
Zmieniła jednak sposób wcierania i teraz zaczęła posuwiste ruchy od dołu w górę pleców. Głaskała jego skórę, powodując, że nie traciła ona ciepła i stawała się odprężona.
- Na razie tylko tyle, ale jak zejdą siniaki, to cię mogę pomasować - powiedziała, kiedy nagle ciepełko dłoni zniknęło z jego pleców, a pozostało ciepło, jakie dawała maść.
Odwrócił się do dziewczyny i chwycił za dłonie z uśmiechem, w którym zawarte było jego zadowolenie z ulgi jaką mu przyniosła i chęć odwdzięczenia się za jej pomoc. Czuł się zażenowany, że była zmuszona do oglądania go w takim stanie i zrobiło mu się strasznie głupio.
- Dziękuję - wyszeptał, położył sobie jej dłonie na piersi, przytulając je czule. - Jesteś aniołem. Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć. Jeśli wpadniesz na jakiś pomysł to daj znać. Dobrze?
Uniósł jedną z jej rąk do swojej twarzy z zamiarem ucałowania wnętrza dłoni.
- Nie całuj! - jęknęła i klepnęła go po ręce, roześmiana. - Muszę najpierw zmyć to cholerstwo z siebie, a potem mnie będziesz mógł całować gdzie będziesz chciał. Możesz się ubrać.
Pokręciła ze śmiechem głową i udała się do łazienki, gdzie rozległ odgłos odkręcanego prysznica. Gdy tylko zniknęła za drzwiami, Max zarzucił na siebie koszulkę i rozsiadając się wygodnie na kanapie, dopił napój jaki wcisnęła mu w ręce zaraz po wejściu.
Alexandra wyszła z łazienki mokra i pachnąca migdałami. Obserwował ją z uśmiechem kiedy wracała i stwierdził, że zdążył się za nią stęsknić przez tych kilka chwil.
- No to teraz w zasadzie... - zaczęła delikatnie, wchodząc na kanapę kocim krokiem, na kolanach i podpierając się dłońmi o siedzisko. - Jak myślisz, co by mnie zadowoliło? Tylko błagam nie myśl o seksie, bo chcę dalej myśleć, że jesteś niezwykłym facetem...
Max rozsiadł się wygodnie w samym rogu kanapy, a kiedy usłyszał pytanie, uśmiechnął się i ujął ją za ramiona przyciągając do siebie.
- Mogę opowiedzieć ci bajkę lub zanucić piosenkę, jeśli się nie boisz.
Cmokając ją w policzek, posadził ją tak, by opierała się plecami o jego tors. Objął Aleksę ramieniem i palcami drugiej ręki przeczesał jej wilgotne włosy, zaciągając się zapachem, jaki przyniosła na sobie z łazienki.
- Hm, to zależy czy nie śpiewasz jak ci buce z opery mydlanej - wyszczerzyła się, odchylając głowę, by móc mu spoglądać w twarz. - Jeśli nie, to możesz śpiewać!
Wyglądała, jakby była co najmniej lekko przymroczona lub śpiąca. Na jej ustach błąkał się uśmiech, a białe zęby połyskiwały, kiedy raz za razem się uśmiechała. Zamruczała słodko, niczym chomik i ułożyła się wygodniej, wtulając się w objęcia chłopaka.
- Jak sobie życzysz - uśmiechnął się i pochylił, by ucałować czubek jej głowy.
Wplótł palce w jej włosy jeszcze bardziej i zaczął cichutko śpiewać starą, niemiecką kołysankę, jaką dawno temu śpiewała mu jego matka. Uśmiechał się przy tym co chwilę i błądził czule palcami wśród jej kosmyków. Po jakimś czasie przytulił policzek do głowy Aleksy i, nie przerywając śpiewania, zjechał dłonią z włosów na kark dziewczyny muskając go delikatnie. Poznawał każdy skrawek jej skóry na szyi, ale omijał przezornie blizny, by nie poczuła się w żaden sposób skrępowana.
- Mmm. Możesz śpiewać dalej.
Szepnęła cichutko, kiedy kołysanka ucichła. Przymknęła oczy i zatopiła się w dźwiękach jakie rozległy się ponownie. Wyglądała teraz jak mała dziewczynka. Z drugiej strony, Maxymillian nie widział co się z nią dzieje, prócz rumieńców na policzkach. W każdym bądź razie miał wrażenie, że rozpływała się, i przez przerywane krótkie momenty, nie wie czy to jawa czy sen. Nie przerwał. Nie chciał psuć tej magicznej chwili, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że sprawia jej przyjemność swoim śpiewem. Po skończeniu kołysanki ucałował jedynie delikatnie czubek jej głowy i z jego ust popłynęły dźwięki kolejnej. Irytowało go kiedyś, że matka traktował go jak małe dziecko i śpiewała kołysanki gdy tylko był chory. Ale teraz? Teraz ucieszył się, że zna ich na tyle dużo, by móc zapewnić Aleksie choć kilka chwil relaksu. Nie przerywając śpiewu, ułożył dziewczynę ostrożnie na swoich kolanach i, przyglądając się jej twarzy i zamkniętym oczom, wodził łagodnie palcem po jej policzku, potem brodzie, a na koniec, ledwie dotykając jej skóry, zatoczył kółko naokoło jej ust. Była taka śliczna i taka delikatna, kiedy potrafiła się odprężyć.
- Okej, okej bo zasnę, tak bardzo odpływam.
Wymruczała Aleksandra w połowie trzeciej kołysanki i podniosła dłonie by przyciągnąć do siebie jego twarz. Głaskała go cały czas delikatnie po policzkach i nie otwierając oczu - na chybił trafił, znalazła jego usta i wpiła się w nie delikatnie. Ot, taka nagroda za to cudne śpiewanie.
Max poddał się pocałunkowi z niemałą i nieskrywaną przyjemnością. Jego dłoń powędrowała pod plecy dziewczyny by, kończąc pocałunek, przytulić ją do siebie, chowając twarz w jej szyi.
- Śpij, jeśli chcesz. Posiedzę jeszcze chwilę i wrócę do siebie by cię nie krępować. Nie przeszkadzaj sobie Alekso. Nie przeze mnie. Dobrze?
Wyszeptał i podniósł się odrobinę by kolejny raz przyjrzeć się jej twarzy. Nie miał dość wpatrywania się w nią. Nie wiedział czy to dlatego, że była dla niego taką zagadką czy dlatego, że potrafiła sprawić, że świat znów nabierał dla niego kolorów. Czuł, że staje się dla niego ważna. Czuł, że zaczyna potrzebować jej obecności, by nie oszaleć, ale nie chciał włazić w jej życie i mieszać w jej poukładanym świecie.
Jego rozmyślania przerwał szept Aleksy.
- Zostań ze mną, pozwolę ci spać ze mną w łóżku - mruknęła i przeciągnęła się solidnie.
Podniosła się z błogiego lenistwa, ale bynajmniej nie po to, by zostawić go, lecz by usiąść na jego kolanach okrakiem.
- Naprawdę jesteś śliczny i przepraszam, że to powiem, ale... Będę musiała podziękować twojemu amantowi, że cię zostawił - dodała, a jej usta znalazły się na jego czole, potem ciut niżej i takim delikatnym sposobem, obcałowała jego twarz, aż do miękkich ust, które polizała, jakby nie mogła się powstrzymać.
Maxymillian położył dłonie na pasie dziewczyny i przymknął oczy, pozwalając jej na obcałowanie mu twarzy. Mruczał rozkosznie, kiedy to robiła i uśmiechał się delikatnie. Jednak czując jej język na swoich ustach nie potrafił już nad sobą tak doskonale panować. Poczuł jak fala podniecenia przepływa przez całe jego ciało i przesunął ręce na plecy dziewczyny, by przytulić ją do siebie zachłannie.
Wpił się w jej usta z utęsknieniem i namiętnością. Dłonie błądziły wzdłuż kręgosłupa Aleksandry, a jego namiętność narastała z chwili na chwilę coraz bardziej. Zapamiętał się na dobre w tym pocałunku, policzki zaczęły mu płonąć z gorąca, jakie rozeszło się po jego wnętrzu. Mógłby tak trwać przez wieki, ale musiał oddychać, jak każdy biedny śmiertelnik. Oderwał się więc niechętnie od ust dziewczyny i łapiąc z trudem powietrze oparł czoło na jej brodzie, spuszczając wzrok.
- Nie będę z tobą spał Alekso - wyszeptał. - Nie mogę ręczyć za to, że powstrzymam się przed samym sobą i przed tym, jak na mnie działasz. Zostanę jeśli chcesz, ale będę spał tutaj.
- Max, nie przesadzaj. Nic ci się nie stanie. Nie możesz spać w niewygodnym miejscu, bo cię będzie jeszcze bardziej bolało - powiedziała stanowczo, ale uśmiechała się cały czas. Podniosła palcami jego brodę i cmoknęła w usta delikatnie. - Jeśli się nie będziesz mógł powstrzymać, to ja to zrobię. Skutecznie. - Zabrzmiało to nieco jak groźba, ale z jej wyrazem twarzy nikt by tego tak nie odebrał. - Ale muszę przyznać, że całujesz wręcz cudownie. Gdzie ty się taki beze mnie uchowałeś?
Chciał protestować. Nawet bardzo chciał. Jednak jej kolejny pocałunek skutecznie zamknął mu usta i jeszcze skuteczniej rozwiał wszelkie wątpliwości. Zatapiając się w fali namiętności jaką wywołała jej bliskość, ponownie ją do siebie przytulił i głaskał po plecach, oddając jej pocałunek za pocałunek. Błądził ustami po jej wargach i muskał je delikatnie, kiedy potrzebował oddechu. Spijał z jej ust tyle słodyczy, ile tylko zdołał i chłonął całym sobą każdy jej oddech i każde westchnienie. Odpływał do krainy przyjemności i chciał, by i ona poszybowała tam razem z nim. Zjechał ustami na brodę Aleksy, a następnie, odchylając ją delikatnie w tył, zaczął składać ostrożne pocałunki na jej szyi i niżej, aż na skraju dekoltu. Nie zabawił tam jednak długo. Powrócił na szyję i pocierając policzkiem o policzek Aleksy wyszeptał jej do ucha:
- Jesteś tak kusząca, że przebywanie z tobą powinno być karalne - ukąsił ją delikatnie w płatek ucha i, w ramach przeprosin, pocałował w szyję tuż pod nim.
- A skąd wiesz, że nie jest - zamruczała mu do ucha i przytuliła się, mocno, ale nie na tyle mocno, by zrobić mu jakąkolwiek krzywdę, czy urazić go w bolące miejsca. - Może właśnie samo przebywanie ze mną jest karą? Nie znasz mnie, przecież ci mówiłam - dodała cicho i zaczęła go lekko kołysać.
Trwało to kilka chwil, bo nagle zsunęła się z niego i wyciągnęła do niego ręce.
- Idziemy do łóżka! - jakkolwiek to zabrzmiało, to raczej nie miała nic złego na myśli.
- Jeśli tak wygląda kara... To chyba powinienem częściej być niegrzeczny - uśmiechnął się, podając jej dłonie i wstał z kanapy.
Niestety, plecy dały o sobie znać, kiedy tylko zaczął się podnosić. Skrzywił się z bólu, lecz uśmiechnął po chwili niewyraźnie, starając ukryć ból przed Aleksą.
- Prowadź więc - powiedział, obejmując dziewczynę w pasie.
Poprowadziła go do obszernej sypialni. Pokój zachowany był w ciemnych, zimnych kolorach, przypominających pokój wampirzycy. Magiczne świece paliły się wszędzie gdzie nie było zagrożenia pożarowego, co dawało niemal straszną, ale podniecającą atmosferę. Aleksa odwróciła się do Maxa i zaczęła go powoli rozbierać. Najpierw koszulka, później odpięła pasek spodni i też je ściągnęła. Został w samych bokserkach, a ona nie mogąc się powstrzymać, przejechała palcami po samym środku jego klatki piersiowej i wzdrygnęła się przez przyjemne ciarki, jakie przebiegły przez jej kręgosłup.
- Teraz ty. W zasadzie nic nie mam pod tym szlafrokiem takiego, ale możesz się pobawić - szepnęła, wspinając się na palce, by kolejny raz musnąć jego usta.
- Aleksandro, kusisz mnie.
Spróbował zaprotestować, ale nie dał rady powstrzymać się przed tym, by jednak sprawdzić, co takiego kryło się pod jej szlafrokiem. Położył dłonie na ramionach dziewczyny i bardzo wolno zsunął je wzdłuż jej rąk na dół. Patrzył przy tym w oczy dziewczyny głęboko i uśmiechał się delikatnie. Kiedy napotkał pod palcami skórę dłoni, zaplótł przez chwilę ich palce i pochylił się do ust Aleksandry. Nie pocałował jej jednak. Musnął jedynie odrobinę nosem jej nos i wyplątał palce spomiędzy jej palców, wsuwając dłonie za pasek szlafroka. Przesunął je do węzła i rozplątał go sprawnie. Rozchylił poły szlafroka odrobinę i przejeżdżając rękoma po jego brzegach dotarł do szyi Aleksy. Nie spuszczał wzroku z jej oczu, więc nie widział czy ma coś pod spodem, czy raczej nic. Ujął krawędzie szlafroka na wysokości ramion i zsunął go z niej, aż do pasa. Tam wypuścił materiał z rąk i pozwolił, by opadł miękko na podłogę. Dopiero teraz spojrzał na odkryte ciało dziewczyny. Faktycznie, nie miała na sobie zbyt wiele. Króciutka jedwabna koszulka nocna z wdziękiem okrywała figurę dziewczyny. Cieniutkie ramiączka zalśniły czernią na białej skórze Aleksy, a materiał koszulki zafalował delikatnie przy podmuchu powietrza, jaki wywołał opadający szlafrok. Maxymillian przejechał dłońmi po ramionach dziewczyny i chwycił ją za ręce pożerając wzrokiem jej, prawie nagie, ciało.
- Jeśli pozbędę się i tego, ze spania nici - powiedział szczerze i ponownie zaplótł czule palce ich dłoni.
- Nie musisz. Nie dzisiaj - odparła lekko i odwróciła się by wejść na łóżko na klęczkach, pozostawiając Maxowi wolny wgląd w tylne krągłości.
Pochłonął wzrokiem to na co pozwoliła mu popatrzeć i uśmiechnął się pod nosem. Dzięki Bogu, że choć ona nad sobą panowała. Aleksa zakopała się w kołdrę i kiwnęła na niego palcem.
- Chodź spać - szepnęła cichutko.
Maxymillian wsunął się posłusznie pod kołdrę, tuż obok dziewczyny i cmoknął ją w ramię odwracając tyłem do siebie. Zamknął ją w objęciach i wyszeptał ciche 'Dobranoc' całując ostatni raz jej szyję. Zamknął oczy, przytulił się policzkiem do jej pleców i jeszcze bardzo długo leżał, usiłując zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz