wtorek, 9 sierpnia 2011

Deron 2.

   - Co robisz?
   Głos Derona za moimi plecami sprawił, że podskoczyłem a kanapka wypadła mi z rąk. Odwróciłem się do niego z niewyraźnym uśmiechem. Wyglądał niesamowicie bezbronnie. Zaspane oczy, poczochrana fryzura, nieprzytomne spojrzenie. Aż miało się ochotę go przytulić i schować przed strasznym światem, jaki go otaczał.
   - Śniadanie. - Odparłem krótko i odwróciłem się ponownie do blatu. - Przez ciebie wczoraj nie było kolacji.
   Nie usłyszałem odpowiedzi, jedynie szuranie, świadczące o tym, że ruszył z miejsca. Nie wiem dlaczego przyjąłem za fakt, że wyszedł z kuchni. Myliłem się jednak. Już po chwili stał obok mnie i zalewał kawę.
   - Wyspałeś się? - Zapytałem nie odrywając się od szykowania kanapek.
   - Tak. Tylko nad ranem zmarzłem.
   - Zmarzłeś? - Zabrałem z blatu talerz ze śniadaniem oraz kubek z kawą i ruszyłem w stronę wyjścia.
   - Tak. Jakiś wredny facet, który zapewniał mi ogrzewanie pod kołdrą, wymknął się z łóżka i zostawił mnie na pastwę mrozu. - Deron, ze swoją kawą w rękach, wyminął mnie w drzwiach i skierował się do sypialni. - Możemy zjeść w łóżku? - Zapytał tonem, proszącego o cukierka dziecka.
   - Możemy.  
   Nie potrafiłem mu odmówić i, szczerze mówiąc, miałem ochotę wskoczyć jeszcze na chwilę pod kołdrę więc, kiedy tylko znaleźliśmy się w sypialni, talerz staną wraz z kawą na stoliku a ja przytuliłem się do poduszki i zamknąłem oczy.
   - Nie jesz? - Deron usiadł na łóżku i słyszałem jak popija kawę.
   - Jadłem. - Mruknąłem. - Nie spałem tak długo jak ty. Byłem już na spotkaniu. - Nie otwierałem oczu. Nie chciało mi się. - Ale ty masz zjeść. Za chwilę widzę pusty talerz albo będę zły.
   - Nie chcę. - Odparł cicho. Zakopał się pod kołdrę i przytulił swoje drobne ciało do mojego. - Już wolę czuć na sobie twój gniew, niż jeść.
   -Mówiłem ci, że jesteś uparty?- Zapytałem i przygarnąłem chłopaka do siebie. - Zjesz, zjesz... Za chwilę zgłodniejesz i zjesz.
   Zamruczałem jak kociak i delikatnie przejechał dłonią po jego plecach. Tak mi się dobrze zrobiło... Sam nie wierzyłem w to co właśnie czułem. Miło było tulić do siebie to uparte stworzenie. A jeszcze milej było czuć, z jaką ufnością on zatapia się w moich objęciach.
   - No i co z tego, że jestem uparty? Przecież ci tak dobrze... A mnie się nie chce jeść. - Ostatnie zdanie powiedział bardzo dobitnie. Jego ciało zadrżało pod wpływem mojego dotyku. - Z resztą, kiedy tak leżę, przynajmniej mogę o wszystkim zapomnieć i nie chce mi się płakać. Nie żebym cię szantażował, ale nie chcę płakać. Zwłaszcza, że i tak nie umiem z siebie wydusić dlaczego jest mi tak ciężko.
   - Hm... - Mruknąłem i przytuliłem policzek do głowy Derona. - Zrobimy tak. Ja odpuszczę ci na razie jedzenie a ty, w zamian za to, postarasz się powiedzieć mi co tak naprawdę cię gryzie. Nie znasz mnie ale może dzięki temu będzie ci łatwiej.
   - Nie chcę. - Odparł stanowczo. - Nie chcę sobie tego przypominać. - Dodał, zaciskając zęby aż zgrzytnęły. - Może kiedyś będę w stanie ci powiedzieć, ale teraz... teraz nie chcę, bo za chwilę będę płakać.
   Głos Derona wyraźnie się zapanował. Odsunąłem się odrobinę by na niego spojrzeć. Kiedy zobaczyłem zaciśnięte powieki i łzy płynące po jego policzkach aż mnie zakuło w sercu. Nie chciałem sprawiać mu przykrości.  
   - Hej, młody, przepraszam. - Przytuliłem go ponownie i pocałowałem  w czubek głowy. - No już. Zapomnij, że pytałem. Jakbym wiedział, że mi się tak rozkleisz to nawet bym nie zaczynał.
   Mówiłem szeptem i głaskałem go ostrożnie po plecach. W sumie byłem zdania, że Deron powinien się solidnie wypłakać ale każdy jest inny i może jemu to wcale nie pomoże.
   - Eh nic się nie stało... - Mruknął ale nie był to ton pełen pewności. - Musi kiedyś przejść, a nie będę przecież ryczeć przy facecie, który wpieprzył mnie w drzewo, ale ma zajebiście ciepłe ramiona. - Westchnął, jakby robił jakieś wielkie wyrzeczenie i spojrzał w moje oczy, po czym przysunął głowę by musnąć delikatnie moje usta. - Dziękuję, że poświęcasz mi swój czas, nie czuję się jak wielka kupa gówna. Teraz, co najwyżej, jak kocia kupa...
   Rozczulił mnie. Rozczulił na tyle by moje oczy otworzyły się odrobinę szerzej a usta wygięły w słodki uśmiech. Kiedy tylko poczułem usta chłopaka na własnych aż mnie przeszedł dreszcz. Mruknąłem kolejny już raz i wsunąłem dłonie pod koszulkę Derona. Przymknąłem ponownie oczy i błądziłem palcami po nieznanych mi jeszcze okolicach jego ciała. Cieszyłem się bliskością chłopaka. Pragnąłem by został. Choć chwilę. Choć jeden ułamek dnia. Było mi dziwnie dobrze w jego towarzystwie. Oddałem młodemu pocałunek za pocałunek. - Boli jeszcze? - Zapytałem szeptem wprost w usta chłopaka.
Jęknął. Przez chwilę moje ręce zaprzestały wędrówek. Przestraszyłem się, że sprawiam mu ból.   
   - Nie boli. - Odparł cicho a jego ciało przylgnęło do mnie ściślej.
   - I tak wiem, że kłamiesz.
   Nie potrafiłem dalej się powstrzymywać. Wpiłem się namiętnie w usta chłopaka i obejmując go w pasie, przytuliłem mocniej do siebie.  Smakowałem go łapczywie i może trochę zbyt brutalnie. Nie umiałem jednak nad sobą zapanować. Deron miał nade mną władze. Tę rozkoszną i nie do kontrolowania. Po prostu rozpalał mnie do granic wytrzymałości.
   - Ile Ty masz właściwie lat? - Zapytałem odrywając się na chwile od jego ust.
   - Siedemnaście, a co? - Wysapał w moje wargi i przytulił się, wtulając głowę w mą pierś.
   - Jezu... - Jęknąłem i schowałem twarz w szyi chłopaka.
   Poczułem się strasznie głupio. Przecież to jeszcze dziecko. Przecież nie powinienem go tak wykorzystywać. Co ja sobie w ogóle myślałem? A myślałem?
Zacisnąłem powieki i nabrałem ogromny łyk powietrza w płuca. Zadrżałem pod wpływem emocji jakie mną targały.
   Z jednej strony była przemożna chęć cieszenia się obecnością przy mnie Derona, z drugiej rozsądek, który krzyczał teraz do mnie, że może właśnie niszczę dzieciakowi psychikę.
   Coś ściskało mnie w brzuchu, a w głowie zaczęło mi szumieć. Nie chciałem poddawać się jednak swojej bezradności, a tym bardziej nie chciałem tak zaspokajać głodu swojej depresji.
   Tylko, co ja mogłem poradzić na to, że było mi tak dobrze? Dobrze, jak nigdy wcześniej?
   Wypuściłem powietrze z płuc bardzo wolno i ponownie spojrzałem na Derona. Uniosłem jego twarz do góry i wbiłem spojrzenie w te jego lśniące oczka.
   - Przepraszam. - Wyszeptałem.
   - Za co? - Spytał zdziwiony. Zamrugał i już chciał powiedzieć, jakieś "ale" lecz zdał sobie sprawę, o co mi chodziło. - Nic się nie stało. - Mruknął, chowając głowę tam, gdzie mój wzrok nie dosięgał jego oczu.
   - Deron. - Jęknąłem zrezygnowany i odchyliłem się w tył by unieść ponownie twarz chłopaka. - Deron...
   Nie potrafiłem. Zwyczajnie nie potrafił go odtrącić. Co z tego, że znałem go ledwie kilka godzin? Co z tego, że nawet nie miałem pewności czy chłopak wie czego chce?
   Ja wiedziałem. Wiedziałem, że jedyne czego teraz chcę, czego pragnę, to jego bliskość. Ten młody chłopak, który mimo mojej oziębłości tak ufnie się we mnie wtulał... On kruszył, kawałek po kawałku, szklaną kulę w jakiej się schowałem przed światem. Robił to zupełnie nieświadomie. A najdziwniejsze było to, że zaczynało mi się to podobać. Teraz, kiedy widziałem w jego oczach żal i strach przed odtrąceniem, topniałem niczym śnieg na wiosnę.
   - Nie lubię, jak ktoś traktuje mnie niczym niedoświadczonego dzieciaka. - Powiedział powoli, patrząc na mnie z wyrzutem. - Poza tym... Poza tym jestem dorosły. - Dodał a jego oczy, mimo uśmiechu, zaszkliły się ponownie.
   - Dobrze już, dobrze. Niech będzie, że jesteś dorosły. - Odwdzięczyłem się uśmiechem za uśmiech. - Choć w sumie... - Zawiesiłem głos. Odgarnąłem z czoła Derona kilka kosmyków a następnie przejechałem palcem przez policzek chłopaka i okrążyłem nim jego usta. Wodziłem wzrokiem po jego twarzy, jakbym chciał zapamiętać każdą rysę, każdy jej skrawek. - Choć w sumie, nieważne.
   Ostatnie słowa wypowiedziałem bardzo cicho. Mruknąłem jeszcze coś bardzo niezrozumiale i wpiłem się ustami w usta chłopaka.
   Miałem serdecznie dość, tłamszenia w sobie własnych potrzeb. Jedną ręką masowałem delikatnie kark Derona a drugą objąłem go w pasie i przyciągnąłem do siebie. Moje spragnione usta badały przez chwilę fakturę ust chłopaka ale już po kilku sekundach, pożądanie zaczęło rozchodzić się po całym moim ciele gorącymi falami. Mój język wdarł się brutalnie pomiędzy jego wargi, odszukując swojego kompana do namiętnego tańca pocałunku.
   Deron nie pozostał bierny. Czułem jego rozedrgane dłonie na swoim ciele i drżałem z nadmiaru pragnień, jakie we mnie kipiały.
   Biegałem palcami po skórze chłopaka. Trwałem w pocałunku tak długo aż zabrakło nam tchu. Słyszałem przyspieszony oddech Derona a kiedy moje usta zjechały na jego szyję, poczułem pod pocałunkami jak szaleje jego serce, pompując krew z taką mocą iż tętnice o mało mu nie eksplodowały.
   Muskałem wargami obojczyk chłopaka. Zostawiałem wilgotny ślad, kiedy przejeżdżałem językiem po jego skórze. Zaciskałem powieki i napełniałem nozdrza jego zapachem, by napawać się nim jak najwspanialszymi perfumami świata. Odcinałem się od rzeczywistości.
   Każde jęknięcie, jakie wyrwało się z ust Derona, każdy jego dotyk, każde muśnięcie jego ust na mojej skórze... To wszystko sprawiało, że przestawałem być Shanem. Z chwili na chwilę, coraz bardziej zapominałem o tym, że powinienem być sam.
   Potrzebowałem Derona by przypomnieć sobie, że jestem człowiekiem. Potrzebowałem jego uśmiechu, jego czułości, jego kipiącego pożądaniem dotyku. Potrzebowałem kogoś, kto pozwoli mi czuć się mężczyzną.
   Jego pocałunki paliły moją skórę. Jego dłonie zdawały się wdzierać dotykiem w głąb mojego ciała. Jego zęby, zadające mi ból ugryzieniami, powodowały, że płonąłem. Z minuty na minutę, z sekundy na sekundę, było mi go coraz mniej. Z każdą chwilą pragnąłem go coraz bardziej. Każdy gest dawał mi go coraz więcej a ja miałem chęć na kolejny.
   Dostawałem Derona kawałek po kawałku ale gdybym mógł, pochłonąłbym go całego w sekundę. Dostawałem dotyk za dotyk i ledwo kończył się jeden, już tęskniłem za kolejnym.
   Byłem w stanie błagać o każdy pocałunek. Byłem w stanie oddać każdy kolejny dzień swojego życia, byle tylko dostać jeszcze kilka chwil z Deronem w objęciach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz