Łup! Drzwi odbiły się od ściany aż całe mieszkanie
zatrzęsło się od tego uderzenia. No tak. Wróciło moje kochanie. Tylko dlaczego
tak szaleje?
Wychyliłam głowę z kuchni i oniemiałam. W otwartych
drzwiach, oparta o framugę, z rozbieganym spojrzeniem i dzikim uśmiechem na
twarzy, stała Klaudia. Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak.
Zmarszczyłam czoło i powoli wyszłam z kuchni.
Wystarczyły trzy kroki bym już wiedziała co się stało. Ręce Klaudii wystrzeliły
w moją stronę, uśmiech się poszerzył a kiedy się odezwała poczułam woń
alkoholu.
- Skarbeczku!
Krzyknęła i ruszyła, a raczej starała się ruszyć, w
moją stronę. Kiedy jednak oderwała się na chwilę od framugi, zachwiała się
niebezpiecznie i ponownie opadła plecami na ścianę.
- Jak ty wyglądasz? - Zapytałam, stając poza
zasięgiem jej rąk i przyglądając się jej dość poważnie. - Wracasz grubo po
czasie i jeszcze w takim stanie. Telefonu nie było?
Cóż, należała się jej bura. Może i dusiłam się w
środku ze śmiechu, patrząc na jej minę pełną skruchy ale nie dałam po sobie
poznać jak bardzo mnie to bawi. Alkohol w żyłach Klaudii spowodował, że jej
ruchy były wyjątkowo niezgrabne. Opuściła głowę i nieudolnie mocowała się z
guzikami płaszcza. Zerkała na mnie spod grzywki szczenięcym wzrokiem i
mamrotała niewyraźne przekleństwa.
- Czy te dziurki muszą być takie małe... No
przecież guziki są pięć razy większe od normalnych. - Jęczała, chwiejąc się i
wyginając palce w nienaturalny sposób. - Madzia... No weź te guziki, nooo...
Zasłoniłam twarz dłońmi i roześmiałam się. Nie
mogłam się powstrzymać. Jej zbolała mina i to błagalne spojrzenie... Rozwaliło
mnie po prostu. Podeszłam do Klaudii i rozpięłam jej jeden z guzików.
- O! O! Czekaj... - Wymamrotała i odtrąciła moje
ręce. - Ten był największy. Teraz już pójdzie.
Zaszczyciła mnie szerokim uśmiechem i cmoknięciem w
powietrze. Odsunęłam się wiec o krok i skrzyżowałam ręce na piersi. Byłam
bardzo ciekawa, jak moje pijane kochanie poradzi sobie, z pozostałymi, podobno
mniej upartymi, guzikami. Patrzyłam z rozbawieniem jak Klaudia zaciska zęby i,
z rosnącą z chwili na chwilę irytacją, mocuje się z guzikami.
- Kurwa!
Rozległy się trzaski i guziki posypały się po
podłodze. Jednym wściekłym szarpnięciem, Klaudia pozbyła się problemu. Moje
oczy i usta otworzyły się szeroko a ona, ze stoickim spokojem, zdjęła z siebie
płaszcz i odwiesiła go na haczyk. Uśmiechnęła się zadowolona i ponownie
wyciągnęła do mnie ręce.
- Widzisz, jaka jestem zdolna? - Zagruchała
niewyraźnie. - A teraz proszę się ładnie ze mną przywitać. Ja chcę buuuuzi...
Oprzytomniałam. Wyciągnęłam rękę w kierunku Klaudii
i pogroziłam jej palcem.
- Nie, kochanie. Nic z tych rzeczy. - Chwyciłam moje
pijane szczęście za ręce i pociągnęłam, stawiając do pionu, co wywołało u niej
lekkie zdziwienie. - Chcesz buzi? - Zapytałam, znając, oczywiście, odpowiedź. -
To musisz się najpierw wykąpać.
Zarzuciłam sobie ramię Klaudii na szyję i objęłam
ją w pasie. Nie chciałam by mi po drodze fiknęła. Oczywiście mamrotała pod
nosem i skarżyła się niemiłosiernie na swój los.
- Jesteś niedobra, wieeesz... - powiedziała
płaczliwym głosem, lecz szła grzecznie tam, gdzie ją prowadziłam. - Ja cię
kocham, a ty chcesz mnie utopić.
- Ja też cię bardzo kocham, głuptasie. -
Roześmiałam się. - I dlatego chce byś była świeżutka i czyściutka, zanim się
wpakujesz do łóżka. Prysznic dobrze ci zrobi, wierz mi. - Tłumaczyłam jej jak
pięcioletniemu dziecku. - Zwłaszcza zimny. - dodałam już sama do siebie i
cmoknęłam to moje "nieszczęście" w policzek.
I to był mój błąd. Ten mały czort, tak się
rozochocił, że zamiast dalej, spokojnie maszerować do łazienki, zarzucił mi
ręce na szyję i o mało nie spowodowała naszego, zapewne bolesnego, spotkania z
podłogą.
- Łiiii! - pisnęła mi radośnie prosto do ucha. -
Kochasz mnie! Kochasz! Ja wiedziałam!
Nie wiem, czy sprawił to alkohol, czy Klaudia
zawsze miała tyle siły, ale kiedy mnie uścisnęła, poczułam jak prawie miażdży
mi żebra.
- Kochanie... - Jęknęłam. - Chcesz mnie wpakować w
gips.
- Nieeee... - Zabrała ręce i chowając je za plecami
spuściła wzrok i przybrała minę zawstydzonej, trzyletniej dziewczynki.
Nie mogłam z nią. Jej błyskawiczne zmiany nastroju
i zachowania bawiły mnie tak, że dusiłam się ze śmiechu. Jej wybuchy radości
były co prawda nieco niebezpieczne, ale za to jej postawa biednej,
nieszczęśliwej i za nic niewinnej istoty... Te maślane, pijane i wpatrzone we
mnie litościwie oczka... Te wykrzywione w niewinnym uśmiechu usteczka... Po
prostu, rozbrajała mnie. Porwałam ją w objęcia i wtuliłam się w nią ze
śmiechem.
- Chodź już. Wykapiesz się, zrobię ci herbaty i
idziemy spać - mruknęłam jej do ucha.
- Ale...
Już miała zamiar zaprotestować ale pogroziłam jej
palcem i złapałam za rękę by zaciągnąć uparciucha do łazienki.
- Aleee... - jęknęła ponownie, kiedy już
znalazłyśmy się na miejscu. - Ja nie chcę herbaty.
- To nie. Dostaniesz wodę i klapsa na dobre spanie.
Uśmiechnęłam się do Klaudii i zaczęłam zdejmować z
niej ubranie. Ona, oczywiście, bardzo aktywnie mi w tym przeszkadzała, gdyż
zdejmowała ubranie, tylko że nie własne. Bardziej od jej odzieży interesowały
ją guziki mojej bluzki. Zanim zdołała jednak odpiąć dwa z nich, ja pozbawiłam
ją już większej części odzienia. A dokładniej, pozostał jej stanik, spodnie i
to co miała pod spodniami.
- Zostaw. - Trzasnęłam Klaudię delikatnie po
łapkach. - Ty idziesz się kąpać. Nie ja. Zdejmuj spodnie.
Wydawało mi się, że zrozumiała. Cóż za mylne
pozory. Podparła się rękoma pod boki i tupnęła nogą, niczym naburmuszone
dziecię.
- Nie pójdę sama! – krzyknęła, a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Taka była słodka w tym momencie. - Nie śmiej się czarownico. Nie pójdę pod prysznic, jeśli ty nie pójdziesz ze mną!
I co miałam robić? Z rozbawienia, po policzkach
płynęły mi łzy. Klaudia zrobiła minę, która chyba miała mnie przestraszyć.
Niestety, wywołała u mnie tylko kolejną falę wesołości. Patrzyłam na moją
ukochaną i czułam, jak moje serce chce wyskoczyć z piersi by śpiewać.
Tak bardzo kochałam tę upartą kobietę. Znaczyła dla
mnie tysiąc razy więcej niż ktokolwiek inny. Była całym moim światem. Bez niej
nie umiałam żyć, nie potrafiłam myśleć, nie wiedziałam jak wygląda szczęście.
Bez niej byłam nikim. Tylko ona dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Tylko ona
sprawiała, że czułam się kochana, potrzebna, ważna. Przy niej rozkwitałam i
tylko przy niej chciałam dożyć
starości i doczekać śmierci. Dla niej żyłam i pragnęłam umrzeć jako pierwsza by
nie zostać na świecie bez niej. Byłam egoistką. Pragnęłam mieć ją tylko dla
siebie. Moja dusza rwała się do niej. Moje ciało płakało, kiedy była poza
zasięgiem mych rąk. Moje oczy ślepły, kiedy znikała z ich pola widzenia. Nigdy
wcześniej nie czułam się w ten sposób przy nikim.
I to właśnie to stworzenie, stało teraz przede mną,
prawie nagie i buntowało się przed samotnym prysznicem. Jak mogłabym jej
odmówić? No jak?
- Oczywiście, że z tobą pójdę, skarbie - odparłam
spokojnie.
Pogłaskałam przez chwilę zaczerwieniony policzek
mojego słoneczka i zrzuciła z siebie ciuszki.
Klaudia, widząc jak bez zbędnych protestów pozbywam
się odzienia, rozpromieniła się i już po chwili (co było dla mnie niezłym
szokiem, gdyż widziałam w jakim stanie była) stała pod prysznicem i ustawiała
odpowiednią temperaturę wody.
Nie czekałam na kolejne zaproszenia. Weszłam pod
przyjemnie gorące strumienie wody i zanim się zorientowałam, już znalazłam się
w objęciach Klaudii. Moja ukochana wtuliła się we mnie z czułością. Objęłam ją
i przytuliłam do siebie tak mocno jak tylko potrafiłam a jednocześnie
delikatnie, by nie zrobić jej krzywdy.
Może przed chwilą była pijana. Może ledwie trzymała
się na nogach. Teraz jednak najwyraźniej wracały jej siły i przytomność.
Głaskałam ją czule po plecach, podczas gdy ona wtulała się we mnie z taką
lubością, że po chwili woda płynąca po naszych ciałach stała się dla mnie zbyt
chłodna. Rozgrzewała mnie obecność Klaudii tak blisko.
Rozgrzewała mnie jej czułość i ufność z jaką do
mnie przylgnęła.
Nie była to nasza pierwsza wspólna kąpiel. Po dwóch
latach wspólnego mieszkania, znałyśmy swoje ciała dokładnie. Nie musiałam więc
poznawać swojej ukochanej cal po calu. Badałam jednak delikatnie każdy skrawek
jej skóry. Uwielbiałam jej bliskość. Była dla mnie najpiękniejsza i
najseksowniejsza na świecie.
Poczułam jak jej dłonie zaczynają wędrować po moich
plecach. Uśmiechnęłam się. Miałyśmy się wykąpać. Tylko, że ja przy niej nie
potrafiłam nad sobą panować. Moje zmysły reagowały na każdy jej dotyk natychmiastowym
wybuchem podniecenia.
Rozpalała mnie w taki sposób, iż nie poznawałam
czasami samej siebie. Teraz powinnam zrobić wszystko, by wzięła prysznic a ja
co? Kiedy poczułam jej delikatne, biegające po mim ciele palce, w mojej głowie
pojawiły się zaraz nieprzyzwoite myśli. Schowałam na chwilę twarz w zagłębieniu
między szyją a obojczykiem Klaudii i westchnęłam z narastającej rozkoszy.
Zaczęłam błądzić ustami po skórze szyi mojej
ukochanej. Scałowałam kilka kropel wody, przejechałam językiem od obojczyka aż
po ucho Klaudii i zamruczałam jej do uszka kusząco. Odwdzięczyła się odchylając
głowę i odszukując ustami moje usta. Wpiłam się w nie łapczywie. Nasze języki
odnalazły się błyskawicznie i splotły w miłosnym tańcu. Jęknęłam. Czułam, że
jeszcze chwila a z kąpieli nic nie wyjdzie.
Zakończyłam ten pocałunek delikatnym cmoknięciem w
kącik ust Klaudii i przejechałam językiem po jej wargach, by choć przez chwilę
jeszcze czuć jej smak.
- Miałyśmy się kąpać... - Mruknęłam, patrząc jej w
oczy i sięgnęłam po żel.
- Kociak... - Ręce Klaudii ujęły mnie w pasie i
przyciągnęły do niej. - Mycie nie zając, a ja mam chęć na ciebie.
- Madzia też nie zając, kochanie. - Uśmiechnęłam
się i wylałam jej trochę żelu na włosy.
- Nie ucieknę ci, nawet, gdybyś tego bardzo
chciała.
Głowa Klaudii zapieniła się a ona zrozumiała, że
przynajmniej na chwilę, powinna przestać protestować. Ja sama z trudem
powstrzymywałam się od poddania się namiętności, która we mnie buzowała, kiedy
szorowałam moje kochanie dokładnie. Zapach żelu pod prysznic potęgował moje
podniecenia.
Ręce mi drżały coraz bardziej, kiedy zakręcałam
wodę.
Klaudia wyskoczyła spod prysznica pierwsza więc
kiedy i ja się wyłoniłam z kabiny, ona stała zawinięta w ręcznik i wyciągała do
mnie ręce z takim samym dla mnie. Zabrałam ręcznik ale nie miałam najmniejszego
zamiaru zakręcać go na swoim ciele.
Kiedy Klaudia myła grzecznie ząbki, ja wytarłam
włosy i z grubsza siebie i czekałam, aż ona skończy. Szczoteczka wylądowała w
kubeczku a moje ręce powędrowały na brzuch mojej ukochanej. Przyciągnęłam ją do
siebie i pocałowałam w szyję. Raz, potem kolejny... Klaudia odchyliła z
uśmiechem zadowolenia głowę i zamruczała jak kot.
Uwielbiałam to. Kochałam chwile, kiedy była
szczęśliwa. Moim celem było sprawianie jaj przyjemności. Byłam najszczęśliwsza,
kiedy czułam jak drży i jak topnieje z podniecenia, pod wpływem mojego dotyku.
Moje usta zbierały czule resztki wody z jej szyi.
Moje zęby kąsały ją delikatnie a dłonie pozbyły się wkurzającego ręcznika.
Zrobiło mi się gorąco, kiedy poczułam pod palcami jej nagą skórę. Klaudia
wtuliła się we mnie plecami i wyszeptała cichutkie "Kochanie".
Nic więcej mi nie trzeba było. Odwróciłam ją do
siebie i odnalazłam drogę do jej ust.
Nie przerywając namiętnych pocałunków, poprowadziłam
Klaudię do sypialni. W chwili, kiedy poczułam dotyk łóżka na mojej nodze, moje
podniecenia wybuchło gorącym wulkanem.
Usiadłam na pościeli i pociągnęłam mój skarb za
sobą. Usadowiłam ją sobie okrakiem na kolanach. Moje dłonie gładziły jej plecy.
Usta wędrowały od ust Klaudii, przez brodę i szyję aż na jej dekolt. Odchyliła
się w tył z rozkosznym jęknięciem. Powiodłam
więc ustami niżej. Obcałowałam dekolt i biust mojej ukochanej.
Drażniło mnie to, że te kuszące piersi są poza zasięgiem moich dłoni. Byłam poirytowana, nie mogąc mieć ich teraz pod palcami. Ułożyłam więc Klaudię na łóżku i sama spoczęłam tuż przy niej. Gładziłam ją po brzuchu, namiętnie całując. Kiedy moja dłoń odnalazła drogę do biustu mojej kochanki, okryłam nią jedną z piersi, niczym miłosną kołderką. Wędrowałam ustami po szyi Klaudii a dłoń czułe pieściła swą zdobycz.
Mruczałam zadowolona, że mam ją tak blisko. Schodziłam pocałunkami w dół, z konsekwencją podążając ku ukochanej piersi. Odszukałam sutek i pocałowałam go delikatnie. Moje usta otworzyły się i po chwili przyssałam się do sutka Klaudii jak spragnione niemowlę. Delikatnie go przygryzałam i drażniłam koniuszkiem języka.
Drażniło mnie to, że te kuszące piersi są poza zasięgiem moich dłoni. Byłam poirytowana, nie mogąc mieć ich teraz pod palcami. Ułożyłam więc Klaudię na łóżku i sama spoczęłam tuż przy niej. Gładziłam ją po brzuchu, namiętnie całując. Kiedy moja dłoń odnalazła drogę do biustu mojej kochanki, okryłam nią jedną z piersi, niczym miłosną kołderką. Wędrowałam ustami po szyi Klaudii a dłoń czułe pieściła swą zdobycz.
Mruczałam zadowolona, że mam ją tak blisko. Schodziłam pocałunkami w dół, z konsekwencją podążając ku ukochanej piersi. Odszukałam sutek i pocałowałam go delikatnie. Moje usta otworzyły się i po chwili przyssałam się do sutka Klaudii jak spragnione niemowlę. Delikatnie go przygryzałam i drażniłam koniuszkiem języka.
Dłoń zsunęłam na brzuch a stamtąd na pas i biodro
Klaudii. Masowałam z miłością jej pośladek, zjeżdżając co chwilę niżej i
wracając w górę, po wewnętrznej stronie uda. Poczułam, jak sutki ukochanej
twardnieją.
Czułam jak jej dłonie błądzą chaotycznie po moich
plecach i ramionach. Słyszałam jak chwilami wstrzymuje oddech. Wiedziałam co
lubi. Wiedziałam jak sprawić jej przyjemność.
Nie zaprzestając pieszczot piersi mojej kochanki,
ułożyłam dłoń na jej łonie. Bardzo wolno zaczęłam gładzić je wsuwając palec
pomiędzy jej wargi. Kiedy poczułam jak bardzo jest już wilgotna, mruknęłam
gardłowo i zaczęłam podążać pocałunkami przez brzuch aż do źródła rozkoszy
mojego skarbu.
Jej skóra pokrywała się gęsią skórką pod każdym
moim pocałunkiem a palce zaciskały się chwilami na moich ramionach. Kiedy
dotarłam pocałunkami do łona, uniosłam głowę i spojrzałam na twarz Klaudii.
Nasze oczy spotkały się a ja ujrzałam
najpiękniejszy uśmiech na świecie. Pocałowałam jeszcze raz podbrzusze kochanki
i wsuwając dłonie pod jej pośladki, podążyłam ustami i rozochoconym językiem w
głąb jej muszelki.
Mmm... Nie było nic lepszego na ziemi od smaku
mojej ukochanej. Mój język szybko odnalazł łechtaczkę Klaudii. Znał tę drogę
doskonale. Muskałam ją delikatnie i drażniłam a kiedy ta nabrzmiała przyssałam
się do niej, jak uprzednio do piersi.
Klaudia jęknęła i wyprężyła się zaciskając dłonie
na pościeli. Ścisnęłam jej pośladki i wsunęłam w nią język. Chciałam by
odpłynęła.
Czułam, że dzięki temu iż jej jest dobrze i ja za
chwilę odpłynę. Podniosłam na chwilę głowę by widzieć jej blogi wyraz twarzy.
Uśmiechnęłam się. Wróciłam ustami na brzuch
kochanki i wsunęłam w nią palec, poruszając nim wolno. Powędrowałam szybko
pocałunkami na szyję Klaudii a moją dłoń ułożyłam tak, by przy każdym
kolejnym ruchu, ocierała się o łechtaczkę ukochanej, dostarczając jej
dodatkowej dawki rozkoszy.
Klaudia z trudem łapała powietrze. Poczułam jak
wypręża się i raz za razem unosi biodra, w rytm moich ruchów w jej wnętrzu.
Płonęłam z podniecenia.
Nagle poczułam na ramionach dłonie Klaudii i wylądowałam na plecach. W moje usta wpiły się z pasją usta kochanki. Klaudia siedziała na mnie i całowała z taką namiętnością, że aż dziw iż łóżko nie zajęło się ogniem od naszych rozpalonych ciał. Jej palce jak oszalałe czochrały mi włosy a usta i język sprawiały, że brakowało mi tchu. Ukochana przesuwała biodrami po moich biodrach a ja objęłam ją w pasie i uścisnęłam z rozkoszy.
Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Klaudia zeszła
pocałunkami na moją szyję i bez ostrzeżenia wsunęła we mnie dwa palce na tyle
głęboko, na ile zdołała. Po sypialni poniósł się mój stłumiony, kolejnym
pocałunkiem krzyk. Klaudia poruszyła się we mnie. Powoli i bardzo namiętnie. Po
chwili jednak poczułam jak przyspiesza i staje się bardziej stanowcza i
gwałtowna.
Byłyśmy jednak tak bardzo pobudzone, że już po
kilku ruchach, jej dłoń zacisnęła się na moim łonie, a ja poczułam. jak przez
moje ciało przetoczyła się porażająca fala orgazmu. Nie kontrolując się
zbytnio, ukąsiłam Klaudię w usta i zacisnęłam palce na skórze jej pleców.
Poczułam jak drży.
Poczułam, jak jej ciałem również wstrząsają fale
rozkoszy. Usłyszałam jak jęczy z rozkoszy w moje usta i uniosłam biodra by
nadziać się na jej palce jeszcze mocniej. Czułam jak cieknie mi po
nogach. Zarzuciłam jedną z nich na biodro Klaudii i przygarnęłam ją do siebie
tak blisko, by nie dzielił nas nawet skrawek wolnej przestrzeni.
Ukryłam twarz w szyi ukochanej i oddychałam z
trudem.
- Kocham cię, maleńka - wyszeptałam.
- Wiem. - Usłyszałam w odpowiedzi i poczułam, jak
Klaudia ukrywa nas pod kołdrą. - Ja ciebie też, kochanie.
Ee..Hm..Chyba mnie kompletnie zatkało. Jesteś pierwszą osobą, której napiszę coś takiego. To najpiękniejszy one-shot o miłości jaki w życiu czytałam, a przeczytałam ich naprawdę bardzo wiele. Emanuje takim ciepłem, czułością i miłością, że oniemiałam. Takie zwyczajne, proste gesty, a tchną niesamowitą siłą i dojrzałym, bardzo głębokim uczuciem.
OdpowiedzUsuńTa historia bije na głowę opowiadanie na twoim drugim blogu. Nie spodziewałam się czegoś takiego i po prostu mnie ogłuszyło. Nigdy w życiu nie potrafiłabym napisać czegoś takiego.