wtorek, 9 sierpnia 2011

Ona. 2.1.

Trzasnęła drzwiami i zbiegła po schodach. Miała ochotę na lody i postanowiła właśnie tak poprawić sobie humor. Cały dzień nie potrafiła sobie miejsca znaleźć. Miotała się z kąta w kąt i nie
umiała się na niczym skupić na dłużej. Dopiero pod wieczór jej umysł zdołał się uspokoić i zaczął normalnie funkcjonować. A co za tym idzie zaczęło ją wszystko ponownie irytować i przeszkadzać jej jak zawsze.
- Lody, lody, lody... - Powtarzała sama do siebie zbiegając po schodach i wychodząc przed blok. - 0o... Jak ciemno.
Kamila stanęła zszokowana widząc jak późno już jest. Nawet nie wpadła na pomysł zerknięcia na zegarek wiec nie zdawała sobie sprawy z tego, ze jest 22.00. Dzień minął jej jak we śnie. No ale cóż. Od czego są sklepy nocne? Ma ochotę na lody i nie ma zamiaru z tego rezygnować. Wzruszyła ramionami i ruszyła do sklepu. Wiatr przenikał przez rzadki ścieg sweterka jaki miała na sobie aż wstrząsało nią nieznośnie. Trudno jej było powstrzymać drżenie. Gdyby popatrzyła na zegarek może ubrałaby się inaczej. Przyspieszyła jeszcze bardziej. Nie mogła się już doczekać smaku lodów rozchodzącego się w jej ustach. To była jedyna przyjemność na jaką ostatnio sobie pozwalała. Prawda też była taka, że na nic innego nie miała jakoś ochoty. Zimno lodów połączone z ich słodyczą to było to czego jej było czasem trzeba. Siadała w ciemnym pokoju, zamykała oczy, puszczała cicho ulubione piosenki i jadła lody skrapiane słonymi łzami. Zawsze kiedy nachodził ją nastrój taki jak dzisiaj. Zawsze kiedy czuła się tak strasznie sama, w świecie pełnym ludzi.
- Dziękuję i dobranoc - Pożegnała młodego sprzedawcę. Jej ton był chłodny jak wieczorne powietrze a na twarzy nie chciał pojawić się uśmiech. Nic nie dawała uprzejmość sprzedawcy i jego wesołe spojrzenie.
Ciemno... Bardzo ciemno... Kamila aż wzdrygnęła się widząc jakie ciemności panują na ulicy. Może i była wiecznie wściekłą i niezbyt miłą w obyciu, ale jednak była tylko kobieta i raczej nie przepadała za chodzeniem po ulicach w ciemnościach. Postanowiła nie rozglądając się zbytnio znaleźć się jak najszybciej w domu. Przechodząc obok jakiegoś śmietnika usłyszała cichy jęk. Wzdrygnęła się i przystanęła. Spojrzała niepewnie w stronę, z której dobiegał ten dźwięk i znieruchomiała. Spojrzała w stronę śmietnika i otworzyła szeroko oczy. Leżała tam jakaś młoda dziewczyna. Tak młoda, że jeszcze dziecko. Była brudna a sukienka, która miała na sobie była cała w ciemno brunatnych plamach. Klaudia stała chwilę i przypatrywała się istocie jęczącej coraz głośniej. Wahała się przed podejściem ale w końcu górę wzięło jej "zboczenie" zawodowe. Podeszła do dziewczyny i odkładając na bok reklamówkę z lodami odgarnęła jej włosy z czoła.
- Co Ci jest? - Zapytała z troską.
- Ktoś mnie napadł. - Jęknęła dziewczyna niewyraźnie.
Kamila nachyliła się jeszcze bardziej nad dziewczyną. Wyciągnęła rękę aby unieść lekko jej sukienkę i sprawdzić jak poważne są obrażenia i wtedy.... Nagle poczuła tępy ból z tyłu głowy. W oczach jej pociemniało i osunęła się bezwładnie na ziemię. Ostatnie co czuła to zimno podłoża na policzku. Upadła obok dziewczyny. Straciła przytomność a kiedy się ocknęła nie widziała nic, prócz brudnych ścian i jeszcze gorszego sufitu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz